Jak przekazał Polsat News dr Seweryn Dmowski "zdarzenie to jest przede wszystkim konsekwencją stanowczej postawy spółki, która nie negocjuje z cyberprzestępcami i nie zamierza spełniać ich żądań w zakresie okupu".
Wyciek danych z ALAB
Dr Dmowski dodał, że spółka jest "w trakcie szczegółowej analizy danych opublikowanych przez przestępców". "Wstępna analiza wskazuje na to, że wcześniej prawidłowo zidentyfikowaliśmy zakres danych, do których nieautoryzowany dostęp uzyskali przestępcy"- podał.
Przedstawiciel ALAB zapewnił, że spółka jest w stałym kontakcie ze wszystkimi instytucjami publicznymi odpowiedzialnymi za zwalczanie cyberprzestępczości oraz bezpieczeństwo i ochronę danych osobowych.
"Naszą intencją pozostaje otwarta i transparentna współpraca ze wszystkimi właściwymi instytucjami, w tym także mediami, w zakresie pełnego wyjaśniania wszystkich aspektów wspomnianego incydentu bezpieczeństwa" - poinformował Polsat News Dmowski.
Dodał, że ALAB konsekwentnie realizuje "politykę informowania wszystkich osób, których dane zostały upublicznione w Internecie przez przestępców, o wynikających z tego faktu zagrożeniach" oraz "udziela im wsparcia w zakresie nieodpłatnego uzyskania alertu BIK na okres 6 miesięcy".
Ruszyło śledztwo ws. wycieku danych pacjentów
Na początku grudnia Prokuratura Regionalna w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie hakerów, którzy wykradli dane pacjentów firmy ALAB Laboratoria. Sprawdzany jest m.in. wątek żądania okupu.
Pod koniec listopada do sieci trafiły wyniki badań kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy w latach 2017-2023 korzystali z usług laboratoriów medycznych firmy ALAB. Hakerzy ujawnili m.in. numery PESEL i adresy pacjentów.
Największe warszawskie absurdy 2023 roku: