26 grudnia, tuż po godz. 7:00 strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego w Warszawie interweniowali wobec pasażera komunikacji miejskiej, który zasnął i nie chciał wysiąść z autobusu na pętli. Ostatecznie mężczyznę udało się dobudzić i odesłać w stronę domu. Choć funkcjonariusze myśleli, że to koniec ich pracy w tym miejscu, stało się inaczej. Niespodziewanie podeszła do nich bowiem zdenerwowana kobieta.
Groził kierującej autobusem, że "dopadnie ją na trasie"
- Okazało się, że była to kierowczyni innego autobusu, która nie mogła dojść do siebie po kłótni z agresywnym pasażerem. Jak relacjonowała, nietrzeźwy mężczyzna zażądał od niej, by nie stała tyle czasu na pętli, ponieważ jemu się spieszy. Kiedy usłyszał, że kierowca miejskiego autobusu podlega rozkładowi jazdy, wpadł w szał i zaczął jej grozić - poinformowali strażnicy.
Gdy kierująca nie chciała ulec naciskom pasażera, ten wyskoczył z autobusu, po czym zapowiedział, że "dopadnie ją na trasie". Aby nie ryzykować, postanowiła od razu poprosić o pomoc funkcjonariuszy.
Czytaj również: Wkładają podejrzane kartki za wycieraczki samochodów. To nie mandat
Na miejsce wezwano policję
- Strażnicy obiecali, że sprawdzą, czy furiat nie zaczaił się na kolejnych przystankach. I rzeczywiście, na jednym z nich zastali mężczyznę, którego rysopis nakreśliła kierowczyni autobusu. Nietrzeźwy 41-latek przyznał się, ze groził kobiecie. Na miejsce została wezwana policja, która poleciła odwiezienie niebezpiecznie wciąż zachowującego się mężczyzny do Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych - zrelacjonowali funkcjonariusze.
Jak dodali, po wytrzeźwieniu oraz po zgłoszeniu przez pokrzywdzoną sprawy na policję mężczyznę czekać miało przesłuchanie.
Świąteczny dom na warszawskich Bielanach 2024/2025 - zobacz zdjęcia:
