Sąd skazał Doriana S. na dożywocie
Proces Doriana S. ruszył 4 grudnia 2024 roku i w większości toczył się za zamkniętymi drzwiami. W piątek 17 stycznia 2025 roku poznaliśmy wyrok - mężczyzna został skazany za a dożywotnie pozbawienie wolności. Sąd Okręgowy zobowiązał go także do zapłaty 200 tysięcy zadośćuczynienia dla chłopaka Lizy.
Po ogłoszeniu wyroku sędzia Paweł Dobosz podkreślił, że tylko część ustnego uzasadnienia będzie jawna. W ramach tej części stwierdził, że oskarżony zgwałcił Lizę, dopuścił się rozboju na jej szkodę oraz doprowadził do jej śmierci przy użyciu przemocy. Dorian S. dopuścił się zbrodni jako osoba poczytalna.
Sąd nie stwierdził, by wystąpiły jakiekolwiek okoliczności wyłączające winę oskarżonego. Zdaniem sądu kara dożywotniego pozbawienia wolności, jaka wymierzona została oskarżonemu, odpowiada społecznej szkodliwości czynu, jakiego się dopuścił oraz stanowi wyraz potępienia dla osoby, która poprzez swoje zachowanie, swój czyn naruszyła najcenniejsze dla człowieka dobra w postaci wolności i życia - powiedział sędzia Dobosz.
Sąd: O oskarżonym należy jak najszybciej zapomnieć
Sędzia przyznał rację pełnomocnikom organizacji społecznych, które nawoływały, by uczestnicy postępowania i media koncentrowały się przede wszystkim na pokrzywdzonej.
O oskarżonym, zdaniem sądu, należy jak najszybciej zapomnieć, wymazać go z pamięci, by zło, jakie uczynił nie stało się atrakcją, jak mówiły pełnomocniczki jakiś filmów, czy seriali (...) To bowiem Liza doświadczyła bólu, przerażenia. Doświadczyła w końcu śmierci - zaznaczył sędzia Dobosz w ustnym uzasadnieniu.
Sąd stwierdził, że żadna kara nie ukoi straty partnera Lizy; nieważne, jak sprawiedliwa by była. Zaznaczył też, że do takiej zbrodni w ogóle nie powinno dojść.
Przecież instytucje społeczne, rodzina, szkoła, instytucje wsparcia psychologicznego, instytucje państwowe działają po to, żeby tak ukształtować zasady współżycia społecznego, stosunek do tych najważniejszych dla człowieka wartości, by każdy szanował drugiego człowieka. Dlatego sąd ma poczucie, że ta sprawa wykracza poza jednostkową historię oskarżonego i Lizy i odpowiedzieć, dlaczego oskarżony zabił, nie ogranicza się wyłącznie do motywów jego działania - powiedział sędzia.
Polecany artykuł:
Sąd: Dla oskarżonego kobieta była tylko rzeczą
Organizacje społeczne usłyszały podziękowania za udział w procesie. To właśnie strona społeczna zwracała uwagę na uwarunkowania społeczne, które mogły sprzyjać popełnieniu tej zbrodni.
W obyczajowości naszego społeczeństwa, w kulturze konsumpcyjnej, która nam towarzyszy, obraz kobiety często sprowadzany jest do pewnych stereotypów. Kobieta traktowana jest jako rzecz, przedmiot, który można wykorzystać. W kulturze konsumpcyjnej pojawia się mnóstwo obrazów, kultura jest nasycana obrazami seksualnego wykorzystania kobiet, które sprzedawane są jako atrakcyjny produkt. Obrazy te odzierają kobietę z uczuć, wolnej woli. Oskarżony nasiąknięty takimi obrazami łatwiej mógł przekroczyć tę granicę wolności, bo mógł potraktować kobietę jak rzecz, przedmiot. Doprowadził do tego, by wykorzystać ją seksualnie; była dla niego tylko rzeczą. Przecież oskarżony zgwałcił nieprzytomną kobietę - wskazał sędzia.
Sędzia skomentował też zachowanie świadków, którzy widząc sytuację w bramie przy Żurawiej uznali, że to stosunek seksualny między narkomanami.
- Ta sytuacja wiele o tym mówi, jak postrzegana jest w naszej obyczajowości relacja między mężczyzną a kobietą. (...) Sytuacja, która polega na tym, że kobieta leży naga na ziemi w środku zimy, a mężczyzna odbywa z nią stosunek seksualny jest w jakimś stopniu dopuszczalna - stwierdził.
Zabójstwo 25-letniej Lizy w Warszawie
Do szokującego zdarzenia doszło nocą 25 lutego 2024 roku w bramie przy ulicy Żurawiej w ścisłym centrum Warszawy. 25-letnia Białorusinka Liza wracała ze spotkania z koleżanką, gdy została napadnięta przez 23-letniego Doriana S. Napastnik był zamaskowany i uzbrojony w nóż; zgwałcił kobietę, po czym porzucił ją nieprzytomną. 25-latka w stanie ciężkim trafiła do szpitala, gdzie zmarła.
Śledczy szybko wpadli na trop sprawcy m.in. dzięki nagraniom z miejskiego monitoringu. Jeszcze tego samego dnia Dorian S. został zatrzymany przed mieszkaniem, które wynajmował z partnerką. Usłyszał zarzut zabójstwa na tle seksualnym i rabunkowym.
Biegli po obserwacji psychiatrycznej potwierdzili, że mężczyzna był poczytalny i może stanąć przed sądem. Podczas pierwszej rozprawy w grudniu poprzedniego roku oskarżony stwierdził: "Przyznaję się do popełnienia czynu, ale nie przyznaję się, że chciałem zabić". Nie potrafił jednak wyjaśnić swoich motywów. Twierdził, że przed zdarzeniem pił w barze alkohol z dwoma Ukrainkami. Nie przyjmował narkotyków. Gdy zobaczył Lizę miał wpaść w amok.
Śmierć 25-latki wywołała ogromne poruszenie społeczne. Zorganizowano kilka demonstracji wzywających do zaprzestania przemocy wobec kobiet. Szczególną uwagę zwracano na fakt, że w pobliżu miejsca tragedii przechodziły inne osoby, które widziały zdarzenie, ale żadna nie zareagowała i nie pomogła ofierze.