Od poniedziałku 12 maja w Auditorium Maximum na kampusie głównym UW można podpisać się pod listem ze słowami wsparcia i życzeniami powrotu do zdrowia dla pana Tomasza, strażnika uniwersyteckiego, który 7 maja z narażeniem życia ruszył na ratunek pracowniczce UW. Kobieta zmarła, a ciężko ranny mężczyzna trafił do szpitala. List z podpisami zostanie przekazany strażnikowi, który wciąż przebywa w szpitalu.
Poniżej treść listu:
"Drogi Panie Tomaszu, Kolego, Przyjacielu, Tomku!
Od dnia tragicznych wydarzeń na kampusie naszego Uniwersytetu wszyscy drżymy o Twoje zdrowie i życie. Dzisiaj wiemy już, że jesteś bezpieczny, a dzięki troskliwej opiece lekarzy Twoje życie nie jest zagrożone.
Twoja postawa i pełna gotowość do niesienia pomocy drugiemu człowiekowi, z narażeniem własnego zdrowia i życia, budzi nasz podziw i głęboki szacunek.
Twój przykład pozwala nam wierzyć w Człowieczeństwo, umacnia wiarę w ludzką dobroć, bezinteresowność i gotowość do poświęcenia.
Wszyscy życzymy Ci jak najszybszego powrotu do pełni sił i zdrowia.
Do zobaczenia, Tomku!"
"Prawdziwy bohater"
O niezwykłej postawie strażników mówił w wywiadzie dla PAP Kanclerz Uniwersytetu Warszawskiego. - (...) Nie możemy mówić o tej tragedii, nie oddając hołdu prawdziwym bohaterom – naszym pracownikom straży, panom Tomaszowi i Dariuszowi. Pan Tomasz zareagował pierwszy – bez wahania, bez broni, z gołymi rękami próbował ratować koleżankę. Wszedł między ofiarę a napastnika, ryzykując własnym życiem. To było czyste bohaterstwo – akt odwagi i szlachetności, który zasługuje na najwyższy szacunek. Pan Dariusz, który przybył chwilę później, również wykazał się absolutnym poświęceniem – razem z funkcjonariuszem policji, a później także SOP, podjął działania, które pomogły obezwładnić napastnika i zapobiec jeszcze większej tragedii. Chwilę później na miejscu byli policjanci, którzy w sposób bardzo profesjonalny przystąpili do swojej pracy. Im też przekazano sprawcę. Co ważne w tym wszystkim, interweniujący strażnicy nie są pracownikami ochrony. Są symbolem ludzkiej odwagi, etyki i odpowiedzialności za drugiego człowieka - podkreślił Robert Grey.
Atak na UW, zginęła kobieta
- Uniwersytet przeżywa tę tragedię potrójnie. Po pierwsze dlatego, że zginęła nasza koleżanka, matka trójki dzieci, znakomity pracownik Uniwersytetu. Z drugiej strony, że zabójstwa tego dokonał student Uniwersytetu Warszawskiego. I z trzeciej strony, że ciężko ranny został także strażnik Uniwersytetu Warszawskiego. Osoba bardzo dzielna, bo stanął w obronie naszej koleżanki, stanął w obronie szacunku człowieka do człowieka. Wykazał się ogromnym człowieczeństwem - powiedział w czwartek rano na konferencji prasowej prof. Alojzy Nowak, rektor Uniwersytetu Warszawskiego. Złożył przy tym wyrazy ogromnego żalu i współczucia dla rodziny zmarłej, jej dzieci, męża i wszystkich bliskich.
Kobieta, która została zamordowana w środę wieczorem (7 maja) na Uniwersytecie Warszawskim przez 22-letniego studenta prawa Mieszka R., była żoną i matką trójki dzieci, miała 53 lata. Ranny strażnik przebywa w szpitalu.
Nowe informacje ws. Mieszka R. "Miał przekonanie, że na świecie istnieją drapieżnicy i ofiary"