57-latek podejrzany o kradzież trzech XVIII-wiecznych obrazów przestawiających osoby duchowne oraz krzyż na kamiennym postumencie o łącznej wartości około 95.000 złotych. Jak ustalili policjanci, działał wraz z 42-letnim wspólnikiem. W trakcie czynności okazało się, że mężczyźni mają jeszcze na sumieniu oszustwo wobec 91-letniej kobiety, z którą starszy mężczyzna wziął wcześniej ślub cywilny.
Skradzione obrazy to:
- olej na płótnie z końca XVIII wieku Ignacego Loyola,
- olej na płótnie z tego samego okresu Aloysius Centurionus Genuensis,
- obraz Św. Franciszka Borgia, pochodzący z tego samego wieku i namalowany tą samą techniką co poprzednie.
Wartość wszystkich przedmiotów została określona na kwotę bliską 100.000 złotych. Przedmioty były wpisane do rejestru zabytków. Okazało się, że za kradzieżą może stać 57-letni były jezuita Artur F., który w dniach 16-17 sierpnia wyprowadzał się z zakonu.
- Rozstając się z ośrodkiem, postanowił zabrać rzeczy, które nie należały do niego. Do pomocy w ich wyniesieniu i przewiezieniu zatrudnił swojego bliskiego przyjaciela. Zabytki powędrowały do jego mieszkania - informuje podkom. Robert Koniuszy z Komendy Stołecznej Policji.
Kiedy funkcjonariusze zapukali do mieszkania byłego jezuity, znaleźli w nim nie tylko skradzione obrazy. Okazało się, że znajdują sięw nim także dowód osobisty, legitymacja 91-letniej emerytki, akt notarialny, z którego wynikało, że majątek właścicielki został przepisany na 42-latka oraz jej inne urzędowe dokumenty zebrane w segregator.
Zarzuty dla byłego jezuity i wspólnika
Po zebraniu materiału dowodowego prokurator przedstawił obu mężczyzną zarzuty kradzieży oraz oszustwa polegającego na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem 91-latki w postaci pieniężny o łącznej kwocie 9.100 zł poprzez wykorzystanie jej niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, uzyskując od niej notarialne pełnomocnictwo do pobierania należności w postaci świadczenia emerytalnego.
- W związku z towarzyszącymi całemu zdarzeniu okolicznościami, prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Wniosek został uzasadniony obawami, że mężczyźni mogą mataczyć w sprawie lub zacierać ślady przestępstw tych, które zostały im udowodnione oraz tych, nad których dowodami nadal pracują śledczy. Sąd zastosował środki zapobiegawcze w postaci policyjnych dozorów. Obu podejrzanym, którzy wyszli już na wolność, grożą kary do 8 lat więzienia - informuje podkom. Koniuszy.