Paweł Tanajno zatrzymany podczas Strajku Przedsiębiorców
- Wywieźli mnie do jakiegoś odludnego miejsca w Legionowie. Trzymali przez 5 godzin na tylnym technicznym siedzeniu "suki" -
zaczął wpis Paweł Tanajno, który brał udział w czwartkowym proteście.
Przedsiębiorcy z całej Polski przyjechali do Warszawy, by zaprotestować przeciwko "zamrożeniu gospodarki". Na początku uczestnicy blokowali centrum stolicy krążąc w okolicy Ronda Dmowskiego. Następnie grupa przeszła Alejami Ujazdowskimi, zatrzymali się przed Sejmem, a następnie przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, gdzie domagali się spotkania z premierem Morawieckim. Przedsiębiorcy postanowili rozbić tam "miasteczko", które w nocy zlikwidowała policja. W przypadku nocnego protestu mieliśmy do czynienia z bezwzględnym łamaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa" - mówi rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
5 godzin w "suce"
Łącznie policja zatrzymała 37 osób. Wśród nich znalazł się kandydat na prezydenta Paweł Tanajno, który umieścił w mediach społecznościowych szczegółowy opis zatrzymania.
- Zatrzymanie po URMem o 1:30. Wywiezli mnie do jakiegoś odludnego miejsca w Leginowie. Trzymali przez 5 godzin na tylnim technicznym siedzeniu "suki". Co chwile trzaskali drzwiami, było cholernie zimno, nie dało się spać. O 6:30 półprzytomnemu wręczyli 3 karteczki do podpisania i zaproponowali 500 zł mandatu. Z zamkniętymi oczami z zaspania odmówiłem podpisania czegokolwiek i przyjęcia mandatu. Powiedzieli że mogę sobie iść nie wiadomo gdzie i jak - czytamy.
Będzie kolejny Strajk Przedsiębiorców?
Na szczęście pod komisariatem już na mnie czekaliście. JESTEŚCIE WIELCY. Teraz muszę koniecznie się wyspać i jeśli chcecie przyjechać i pokazać swoją złość na kczystoski reżim o 16:00 jestem gotowy powtórzyć demonstrację zaczynając ją wedle wczorajszego scenariusza - zakończył wpis kandydat na prezydenta.