Kopalnia kryptowalut na Żeraniu
Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem mężczyznom, którzy prowadzili kopalnię kryptowalut w dawnej fabryce samochodów osobowych na warszawskim Żeraniu - przekazał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie Marcin Saduś. Oskarżeni odpowiedzą za oszustwa względem mienia znacznej wartości oraz przywłaszczenia 29,5 miliona złotych.
Czytaj także: Poczta Polska wchodzi w świat NFT. Jak działają kryptoznaczki? Ile kosztują tokeny?
Akt oskarżenia przeciwko trzem mężczyznom Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała 20 października do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie.
Według ustaleń śledczych mężczyźni w latach 2017–2018 prowadzili kopalnię kryptowalut (ETC, Bitcoin) w dawnej fabryce samochodów osobowych na Żeraniu.
- Mężczyźni namówili ponad 600 osób do zawarcia umów o zakup specjalistycznego sprzętu komputerowego oraz kart graficznych, a także dzierżawy tego sprzętu, w oparciu o które pokrzywdzeni przekazali im niemal 56 milionów złotych, 67 tysięcy dolarów i 35 tysięcy euro, a także sprzęt o wartości 2 milionów złotych - wyjaśnił prok. Marcin Saduś.
Czytaj także: Koniec legendarnej polskiej marki. Po ponad 50 latach ogłasza bankructwo
"Zakupiony i dzierżawiony sprzęt miał nieustannie być włączony i z maksymalną mocą dokonywać obliczeń, zaś klientom oskarżeni mieli raz w miesiącu oddawać umówioną część "wykopanych" kryptowalut" - podkreślił.
W kwietniu 2018 roku klienci zaniepokojeni brakiem transferu kryptowalut do ich wirtualnych portfeli, pojawili się w hali, gdzie znajdowała się serwerownia firmy należącej do oskarżonych. "Wkrótce potem pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zabezpieczyli sprzęt, który nie został jeszcze wywieziony" - podał prokurator.
- W toku prowadzonego w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie śledztwa ustalono, że wszystkie kryptowaluty stanowiące pożytki ze sprzętu pochodzącego od klientów trafiały do nieustalonych wirtualnych portfeli, zaś pokrzywdzeni takich pożytków nie otrzymywali - tłumaczył.
Dodatkowo śledczy ustalili, że oskarżeni, mimo braków w sprzęcie, czy też opóźnień w dostawie kart graficznych, zawierali kolejne umowy w zakresie budowy i eksploatacji maszyn cyfrowych. "Informacje o problemach nie były przekazywane klientom. Przeciwnie, informowano, że ich sprzęt jest eksploatowany" - przekazał Saduś.
"Tym samym urobek wypracowywany przez mniejszą liczbę komputerów – gdyby był faktycznie przekazywany klientom – dzielony byłby na wszystkich klientów, co nie pozwalałoby na wywiązanie się z zawartych umów. W czasie funkcjonowania "kopalnia" oskarżonych wydobyła ponad 266 tysięcy kryptowalut ETC, których wartość oszacowano na kwotę ponad 29,5 miliona złotych" - wskazał.
Oskarżeni odpowiedzą przed sądem za oszustwa względem mienia znacznej wartości oraz przywłaszczenia kwoty 29,5 miliona złotych. "Nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. W swych wyjaśnieniach wzajemnie się obciążali i wskazywali, że przyczyną niewywiązywania się z umów były niepowodzenia biznesowe" - podkreślił prokurator.
Za zarzucane w akcie oskarżenia czyny grozi im do 15 lat więzienia.