Informacje o spontanicznej akcji pojawiły się w mediach społecznościowych i okazało się, że osób, które potrzebują
ciepłych posiłków jest całkiem sporo - nawet jeśli sami nie chcą prosić o pomoc. - W tej chwili głównie dostarczamy posiłki do osób starszych, które nie mogą wychodzić z domu oraz do pracowników warszawskich szpitali, którzy ciągle pracują i nie mają szans na zjedzenie ciepłego posiłku - mówi i Rafał Grabowski, właściciel restauracji i dodaje, że każdy posiłek jest przygotowywany z rozwagą. - Piszemy ile posiłków, do kogo, gdzie, kto zawiózł i kto je przygotowywał. To wszystko na wypadek, gdyby ktoś się zaraził, aby mieć wgląd, kto mógł się kontaktować z osobą zarażoną. I choć zapasy restauracji już się kończą - wcale nie kończy się akcja. - Są już ludzie dobrej woli, którzy organizują dla nas towar. Dzisiaj jeden z pracowników pojechał po 200 kg warzyw pod Warszawę - dodaje właściciel.
Wciąż potrzebne są opakowania na zupy, łuużki, środki do dezynfekcji, a także produkty, m.in. olej, ryż, czy pomidory w puszce.
Szczegóły znajdziecie na facebookowych profilach restauracji.