Sport

Legia Warszawa z pewną wygraną. Popisowe zwycięstwo nad Dynamem Mińsk

2024-11-07 20:57

Legia Warszawa wygrała u siebie z Dynamem Mińsk 4:0 (1:0) w trzeciej kolejce fazy zasadniczej piłkarskiej Ligi Konferencji. Po dwie bramki zdobyli Hiszpan Marc Gual i Brazylijczyk Luquinhas. To trzecie z rzędu zwycięstwo Legionistów w tych rozgrywkach, w których jeszcze nie stracili bramki.

Legia Warszawa lepsza od Dynama Mińsk

Pierwszą dobrą okazję gospodarze stworzyli w ósmej minucie. Marc Gual uderzył bez przyjęcia, lecz Filip Łapuchow popisał się spektakularną paradą. Dobitka Luquinhasa była nieskuteczna, piłka przeleciała nad poprzeczką. Brazylijski pomocnik był dokładniejszy w 11. minucie, gdy otrzymał podanie z prawego skrzydła od Rafała Augustyniaka i strzałem po ziemi umieścił piłkę w bramce.

Groźnie w polu karnym Legii zrobiło się w 23. minucie, jednak obrońcy zażegnali niebezpieczeństwo. Później Augustyniak ucierpiał w starciu ze Stevenem Alfredem. Krwawił i musiał zejść z boiska, aby otrzymać pomoc medyczną. Następnie Gual otrzymał prostopadłe podanie, położył bramkarza i z ostrego kąta podał do czekających w polu karnym kolegów, lecz piłka nie dotarła do adresatów. Potem Gabriel Kobylak wybronił dwa strzały z dystansu. Pod koniec pierwszej połowy piłkę otrzymał niepilnowany w polu karnym Dmitry Podstrełow, jednak strzelił bardzo niecelnie.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy był piorunujący w wykonaniu Legii. Alaksandr Sielawa dotknął piłki ręką, a sędzia podyktował rzut karny, który został wykorzystany przez Guala. Po chwili swojego drugiego gola strzelił Luquinhas, a w 59. minucie Legia prowadziła już 4:0 po drugiej bramce Guala. W 60. minucie na boisko wszedł Artur Jędrzejczyk, który 389. raz wystąpił w barwach Legii. 37-letni obrońca zajmuje pod tym względem trzecie miejsce w klubowych kronikach.

Czytaj również: Co się dzieje w długi weekend w Warszawie? Czeka masa atrakcji z okazji Święta Niepodległości

Z Dynamem Mińsk sympatyzuje sprawujący władzę autorytarną prezydent kraju Alaksandr Łukaszenka. Klub jest wspierany przez władze. Kibice Legii z "Żylety" przed rozpoczęciem spotkania skandowali wulgarne przyśpiewki skierowane pod adresem białoruskiego dyktatora.

W sektorze gości zasiedli Białorusini, którzy wyemigrowali do Polski ze względu na represje w swoim kraju. Na trybunach pojawiły się biało-czerwono-białe flagi, które są używane jako symbol białoruskiej państwowości przez opozycję. Wywiesili też polityczne transparenty z hasłami wymierzonymi przeciw Łukaszence.

- Reżim Łukaszenki boi się biało-czerwono-białej symboliki nie tylko na Białorusi, ale i poza jej granicami, ponieważ jest to symbol niepodległości, białoruskiego oporu i wolności. Łukaszenka jest tak słaby, że próbuje wyczyścić wszystko, co związane z naszą flagą, nawet poza granicami Białorusi - tłumaczył jeden z liderów białoruskiej opozycji na emigracji Paweł Łatuszka.

W obawie przed politycznymi manifestacjami mecz Legii z Dynamem nie był transmitowany w żadnej białoruskiej telewizji.

Legia odniosła trzecie z rzędu zwycięstwo w Lidze Konferencji. Wcześniej pokonała Real Betis Sewilla 1:0 i TSC Backa Topola 3:0. 28 listopada warszawiacy zagrają na Cyprze z Omonią Nikozja w 4. kolejce LK. Wcześniej czekają ich ligowe starcia z Lechem Poznań i Cracovią.

Legia błyszczała na salonach. Premiera serialu "Legia. Do końca"