W tym roku Warszawa musiała wydać pieniądze na podwyżki dla nauczycieli. Miasto nie dostało na ten cel żadnych funduszy w subwencjach oświatowych. - Pieniądze pójdą na pensje, na utrzymanie infrastruktury. Nie starczy na nic więcej - alarmowała jeszcze w sierpniu wiceprezydent Renata Kaznowska. Kryzys w miejskiej kasie spowodowany koronawirusem urzeczywistnił ten scenariusz. 8 września ukazał się list, w którym prezydent Trzaskowski zarekomendował zmniejszenie liczby zajęć dodatkowych oraz krótsze godziny pracy przedszkoli i świetlic szkolnych. Te mają być od teraz zamykane o 17 lub 17.30. - Zrobiliśmy po to, aby nie doszło do zwolnień pracowników oświaty - zaznacza Karolina Gałecka z Urzędu Miasta Warszawa.
To doprowadziło do pewnego absurdu. W niektórych placówkach nauczyciele pracują...za darmo. Tak jest chociażby w VII LO w Warszawie, gdzie prowadzone są kółka z analizy tekstu kultury czy przygotowanie do rozszerzonej matury. Nauczyciele robią to w czynie społecznym. - Z punktu widzenia pracodawcy jest to sytuacja niezręczna - mówi Agata Dowgird, dyrektor VII LO w Warszawie - Ktoś prowadzi zajęcia, za które ja nie płacę.
Jak dodają władze miasta, z powodu cięć w edukacji niewykluczone, że część inwestycji w tym sektorze trzeba będzie przełożyć na inne, lepsze czasy.