Z dnia na dzień było coraz gorzej
Wszystko zaczęło się na początku sierpnia. Złe samopoczucie, objawy jak przy przeziębieniu czy grypie. Jednak z przeziębienia po pewnym czasie się wychodzi. Tymczasem im dłużej trwało zakażenie, tym gorsze było samopoczucie burmistrza. Tomasz Kucharski 12 dni spędził w domu. Pod koniec tego czasu jego stan zaczął się pogarszać, dlatego zdecydował się zgłosić do szpitala. Wylądował na Wołoskiej, gdzie spędził kolejnych 11 dni. Jak się na miejscu okazało - miał obustronne zapalenie płuc. Doszło też do nadkażenia bakteryjnego. Przyznaje jednak, że miał szczęście. - Jak pytałem lekarzy, pielęgniarki o to jak długo przebywają osoby tam w szpitalu to mówili, że średnio dwa czy trzy tygodnie. Ale mówili, że mają też panią, która jest już tam dwa i pół miesiąca - mówi burmistrz Kucharski.
Apel burmistrza: bądźmy rozsądni
Po 23 dniach walki z koronawirusem Tomasz Kucharski jest pełen podziwu dla pracowników służby zdrowia. Sam przyznaje, że dał się zwieść informacją, że wirus jest na wygaszeniu i chociażby takie pójście na wybory nie może skończyć się źle dla jego zdrowia. Teraz apeluje o rozsądek. - Jeżeli my nie przestrzegamy podstawowych zasad tej dyscypliny pandemicznej. Nie nosimy maseczek, nie mamy dystansu społecznego, to wiąże się z tworzeniem zagrożenia dla innych.
Zaraz po diagnozie w sierpniu burmistrz poinformował o swoim zakażeniu. Wówczas sanepid skierował na kwarantannę kilka osób, które miały z Kucharskim bezpośredni kontakt. - To było ogromną moją obawą, że mogę kogoś narazić na zachorowanie, na utratę zdrowia. Mówiąc wprost-na utratę życia - wspomina burmistrz Pragi Południe.