Piekarnia na Woli zamknięta przez inflację
Pani Ewa wraz z mężem prowadziła piekarnię "My Pita Piekarenka". Działała przy ul. Wolskiej od roku. Wcześniej rodzina prowadziła też inne piekarnie na terenie Warszawy. Po roku działalności lokalu na Woli straty przewyższyły zyski. Właścicieli przerosły rachunki za prąd, wysokość podatków i ceny bieżących składników zamawianych przez właścicielkę piekarni. Mąż pani Ewy rano robił pieczywo, a ona stała przy kasie będąc w zaawansowanej ciąży. Z początkiem stycznia zamknęła lokal, a na oknie zawisła tabliczką z cierpkimi słowami w stronę rządzących. - Ani tarcza antykryzysowa, ani ulgi podatkowe, ani obniżka cen paliw po kolejnej podwyżce nie mogła nas uratować - mówi Ewa Chmura, właścicielka piekarni.
Pani Ewa wpuściła nas do środka, a przed nagraniem do radia się popłakała. - Nie mogę uwierzyć, że wszystko dziś sprzątamy i wynosimy. Najbardziej jest mi przykro, że to się tak skończyło. Mieliśmy nadzieję. Byliśmy szczęśliwi. A teraz tylko płacz, płacz, płacz - mówiła.
"Polska nie jest dobrym krajem dla przedsiębiorców"
Rok temu rodzina sama piekła ciasto, miała stałych klientów i marzenia o rodzinnym biznesie. Dziś ma kilkadziesiąt tysięcy złotych długu i żal, że musiała zrezygnować z marzenia jej życia. - Polska nie jest dobrym krajem dla przedsiębiorców. Duże restauracje jeszcze sobie jakoś radzą. Małe lokale są w kryzysie. Jeden po drugim bankrutują. Ludzie zaciągają milionowe długi, żeby funkcjonować. Widmo inflacji, cen za gaz, prąd i składniki nas przeraziło. Postanowiliśmy zamknąć piekarnię zanim wpadniemy w większe tarapaty. Smutne jest to, że w lokalu obok również dziś nie ma klientów, kolejne się zamykają. Klienci to widzą. Mówią nam, że jest im przykro. Ale rozumieją naszą decyzję. Część mówi, że z Polski wyjeżdża, bo nie widzą tu dla siebie żadnych możliwości - dodaje.
Tłumaczy też, że ani rząd, ani miasto nigdy jej nie pomogło. Ratusz nałożył na rodzinę karę za klimatyzację. Pani Ewa nie ma dziś wiary w to, że coś mogło się potoczyć inaczej. - Urodziło nam się dziecko. Mąż znalazł w miarę dobrze płatną pracę. Jakoś musimy dać sobie radę. W tym tygodniu sprzątamy w piekarni i koniec - ze łzami w oczach powiedziała.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!
Czytaj także: Awaryjne lądowanie na lotnisku Chopina. "Zapach spalenizny w samolocie"