Tomasz Jakubiak zmarł ostatniego dnia kwietnia po walce z ciężką chorobą. Był cenionym kucharzem, którego polscy telewidzowie poznali m.in. dzięki obecności w jury programów spod szyldu "MasterChef". Prywatnie Jakubiak był mężem i ojcem kilkuletniego synka.
"Z ogromnym bólem informujemy, że odszedł Tomek Jakubiak - ukochany Tata, Mąż, Kucharz i Człowiek, którego serce biło dla innych - w domu, przy stole, w codzienności. Jego odejście zostawiło pustkę, której nie da się opisać słowami" - napisali bliscy Jakubiaka w mediach społecznościowych 30 kwietnia.
Ostatnie pożegnanie Tomasza Jakubiaka
Ostatnie pożegnanie kucharza odbyło się 13 maja w warszawskim kościele pw. św. Ignacego Loyoli. Uroczystość, po której zmarły spoczął na Cmentarzu Komunalnym Północnym, rozpoczęła się o godz. 13:30. Pojawili się na niej najbliżsi Jakubiaka oraz wielu przyjaciół, również ze świata kuchni i show biznesu. Wśród żałobników przybyli m.in. Michel Moran, Wojciech Modest Amaro, Kurt Scheller, Krzysztof Skórzyński, Robert Sowa, Daria Ładocha oraz Patrycja Markowska.
W czasie mszy pogrzebowej kościół zapełnił się po brzegi. Przyjaciele Jakubiaka spełnili jego ostatnią wolę - zamiast tradycyjnych, czarnych strojów, wybrali jasne, kolorowe ubrania. Barwne było również stojące przy urnie zdjęcie kucharza, na którym pozował uśmiechnięty - taki, jakim znali go fani.
W poruszający sposób o zmarłym mówił odprawiający nabożeństwo duchowny, który wspomniał radosny charakter Jakubiaka oraz jego ciągłą gotowość do niesienia pomocy innym. Nawet w trudnych, dramatycznych chwilach kucharz nie stracił nadziei i wiary. Ciągle był też otoczony dobrymi, kochającymi ludźmi.
- Mówił o swoim cierpieniu, mówił o przemijaniu, nie wstydził się tego, był prawdziwym mężczyzną, który dzieli się życiem takim, jakie jest. [...] Nawet w najtrudniejszym momencie życia obserwowaliśmy jego pogodę ducha, mówił o tym, co mu dolega, ale przyjmował to z godnością. W dźwiganiu krzyża był ze swoimi wielbicielami do końca. "Nigdy się nie poddawaj" - zostawił piękne przesłanie. To nie były puste słowa, on żył tym na co dzień, one go prowadziły przez życie - zaznaczał cytowany przez "Super Express" ksiądz.