63 osoby będą musiały opuścić Polskę po koncercie białoruskiego rapera
We wtorek, 12 sierpnia, tuż przed posiedzeniem rządu premier Donald Tusk przekazał, że swój finał ma sytuacja, która zbulwersowała opinię publiczną. - Mówię tu o zamieszkach i aktach agresji i pewnych prowokacjach na Stadionie Narodowym w czasie koncertu białoruskiego rapera. Doszło tam do zdarzeń absolutnie niepotrzebnych i które wymagały szybkiej reakcji - powiedział szef rządu.
- Otrzymałem właśnie informację, że wobec 63 osób jest wszczęte postępowanie o opuszczeniu kraju. Będą musiały opuścić kraj dobrowolnie lub pod przymusem - poinformował.
Szef rządu dodał, że w tej grupie jest 57 Ukraińców i 6 Białorusinów.
Pełen kontrowersji koncert Maxa Korzha na PGE Narodowym
Sobotni koncert Maxa Korzha na stadionie PGE Narodowym w Warszawie przyniósł liczne kontrowersje. Już dzień przed wydarzeniem fani białoruskiego rapera i piosenkarza zgromadzili się na nielegalnym koncercie artysty na Woli. Wywołało to liczne skargi ze strony okolicznych mieszkańców.
Z kolei w sobotę, tuż przed początkiem koncertu fani Korzha zaczęli przeskakiwać z trybun na płytę i wdali się w szarpaninę z ochroniarzami. Gdy tę sytuację udało się opanować doszło do kolejnego skandalu - w tłumie pojawiła się flaga OUN-UPA, czyli ukraińskich, nacjonalistycznych formacji odpowiedzialnych m.in. za rzeź wołyńską na ludności polskiej w 1943 roku.
Stołeczna policja poinformowała, że podczas koncertu zatrzymała łącznie 109 osób za liczne wykroczenia i przestępstwa, takie jak: posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, posiadanie i wnoszenie środków pirotechnicznych, a także wdarcie się na teren imprezy masowej. Policjanci ukarali 50 osób mandatami na łącznie kwotę prawie 11,5 tys. złotych. Do sądu skierowano zaś 38 wniosków o ukaranie.
Koncert Maxa Korzha w Warszawie wymknął się spod kontroli - zobacz galerię zdjęć: