Niespokojny koncert Maksa Korzha na PGE Narodowym
Kilka dni temu zapowiadaliśmy koncert nieznanej szerzej w Polsce postaci białoruskiego muzyka Maksa Korzha. Artysta zza wschodniej granicy jednak nie tylko zdołał wyprzedać cały, największy w Polsce obiekt stadion, ale i skatalizować wokół siebie ogromne emocje fanów, które dosłownie wybuchły w trakcie (a także przed) sobotniego koncertu na Stadionie Narodowym.
Niestety emocje te nie miały wyłącznie artystycznego charakteru, o czym świadczą ponure statystyki policji dowodzące, że było to jedno z najniebezpieczniejszych wydarzeń na PGE Narodowym w ostatnich latach.
Nielegalne zgromadzenie na Woli
Problemy zaczęły się już na dzień przed eventem, w piątek, 8 sierpnia. Wieczorem, w okolicy ul. Ordona na Woli odbywało się zgromadzenie publiczne, które bez wcześniejszego zgłoszenia do władz miasta przerodziło się w... masowy koncert z udziałem m.in. samego Maksa Korzha.
W związku z napływem uczestników wydarzenia, których w szczytowym momencie mogło być nawet kilka tysięcy, policja przysłała na miejsce dodatkowe środki zabezpieczające - łącznie kilkuset policjantów.
Jak przekazał burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski funkcjonariusze podczas swoich działań związanych z zakłóceniem porządku publicznego w okolicy ul. Ordona wystawili kilkadziesiąt mandatów i zatrzymali 6 osób. Jest przygotowywany także wniosek do Sądu o ukaranie organizatora tego wydarzenia, który nie miał zgody na tak duże zgromadzenie.
Chaos na koncercie
Piątkowe wydarzenie stanowiło jednak jedynie preludium do tego, co działo się podczas sobotniego występu białoruskiego piosenkarza i rapera na PGE Narodowym. Jeszcze przed startem wydarzenia doszło do zamieszek związanych z tym, że część uczestników imprezy zaczęła zeskakiwać z trybun na płytę stadionu, co doprowadziło do chaosu i bójek z ochroniarzami. Spowodowało to znaczne opóźnienie w rozpoczęciu koncertu.
"Poinformowaliśmy organizatora koncertu, aby niezwłocznie, wszelkimi możliwymi sposobami, w tym przy wykorzystaniu socialmediów, uświadomił tym osobom, że takie zachowanie może spowodować przerwanie imprezy masowej i aby wezwał te osoby do powrotu na swoje miejsca. Działania te przyniosły oczekiwany efekt. Uczestnicy koncertu wrócili na swoje miejsca, dlatego też przedstawiciel Wojewody uznał, że nie zachodzą już przesłanki do przerwania koncertu" - przekazała stołeczna policja na portalu X (d. Twitter).

Z kolei podczas samego koncertu doszło do kolejnego poważnego incydentu - w tłumie pojawiła się flaga OUN-UPA, czyli ukraińskich, nacjonalistycznych formacji odpowiedzialnych m.in. za rzeź wołyńską na ludności polskiej w 1943 roku.
„Policjanci ustalają wszystkie istotne szczegóły oraz osoby odpowiedzialne za pojawienie się na stadionie haseł mogących wyczerpywać znamiona czynu zabronionego. Zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy został już przesłany do prokuratury celem oceny prawno-karnej” – napisali policjanci w mediach społecznościowych.
Stołeczna policja poinformowała, że podczas koncertu zatrzymała 109 osób za liczne wykroczenia i przestępstwa, takie jak: posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, posiadanie i wnoszenie środków pirotechnicznych, a także wdarcie się na teren imprezy masowej. Policjanci ukarali 50 osób mandatami na łącznie kwotę prawie 11,5 tys. złotych. Do sądu skierowano 38 wniosków o ukaranie.
Redakcja warszawa.eska.pl zwróciła się do zarządcy stadionu PGE Narodowy o komentarz w sprawie sobotnich zajść. Gdy pojawi się odpowiedź, opublikujemy ją w tym miejscu.
Koncert Maxa Korzha w Warszawie wymknął się spod kontroli: