Samolot cessna 150 wylądował awaryjnie w pobliżu Zakola Wawerskiego na początku marca. Od tamtego czasu maszyna zalegała na grząskim gruncie, na co wpływ miało prokuratorskiej śledztwo oraz problemy z wjazdem na podmokły teren. Teraz w końcu udało się ją wydobyć.
Około godziny 10:00 rozpoczęła się akcja wydobycia samolotu z mokradeł. Trwała kilka godzin. Służby najpierw zdemontowały skrzydła, a potem statecznik, później przy pomocy łodzi przewieziono maszynę na twardy grunt. Z łodzi cessna trafiła na specjalny pojazd. Po godzinie 13 wszystko skończyło się szczęśliwie.
Na prośbę prokuratora w całej akcji wzięło udział Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
"Żołnierze z jednostki saperów w obecności mechanika wydelegowanego przez właścicielkę samolotu oraz funkcjonariuszy policji rozpoznali teren i położenie wraku pod kątem dokonania czynności w postaci demontażu skrzydeł i ogona samolotu i przetransportowania przez grząski teren" - przekazał TVN Warszawa prokurator Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Samolot w Wawrze atrakcją turystyczną
W ostatnich tygodniach porzucona awionetka była prawdziwą atrakcją turystyczną w Warszawie. Ludzie często wybierali się na wycieczkę po mokradłach, by zobaczyć maszynę. To skutkowała także niebezpiecznymi incydentami. 11 kwietnia straż pożarna i policja musiały interweniować w związku z nastolatkiem, który wpadł w grząskie bagno, kiedy próbował wejść do samolotu.
Samolot w Wawrze - akcja wydobycia