- O zdarzeniu Ekopatrol został powiadomiony przez pewnego kierowcę, który po tym, jak zaparkował auto w podziemnym parkingu warszawskiego apartamentowca, usłyszał dobiegające spod maski ciche piszczenie. Z półki pod silnikiem zerkały na niego dwie pary ślicznych kocich ocząt - przekazali strażnicy.
Jak się okazało, zwierzęta musiały wejść pod maskę jeszcze na działce nad Zegrzem, z której wrócił mężczyzna. Kierowca szybko wezwał na miejsce Ekopatrol, który spróbował wywabić przestraszone koty, aby móc się nimi zaopiekować.
Czytaj również: Ig Nobel dla naukowców z Warszawy. Badali medyczne zastosowanie lodów!
- Fachowe metody przybyłych na miejsce strażników miejskich poskutkowały tylko na jednego kociaka. Drugi jednak nie dał wywabić się spod silnika. Właściciel samochodu zdecydował, że wróci na działkę, by oddać młode matce. Funkcjonariusze umieścili wydobytego kotka w pudełku transportowym i pomogli zabezpieczyć kryjówkę drugiego - poinformowali funkcjonariusze.
Jak się ostatecznie okazało, matka kociąt rzeczywiście czekała na nie na działce. Zwierzęta chętnie wróciły do niej, a sprawa na szczęście zakończyła się szczęśliwie. Ekopatrol przypomina bowiem, że w podobnych sytuacjach łatwo niestety o tragedię.
Straż miejska apeluje do kierowców o rozwagę
- Dlatego kierowcy wsiadający do samochodów w okresie jesienno-zimowym powinni spojrzeć uważniej na swoje pojazdy i zachowywać się głośniej (np. trzasnąć drzwiami, włączyć radio), by sprowokować ewentualnych dzikich lokatorów do opuszczenia kryjówek w samochodzie. Jazda z ukrytymi pod maską lub w zakamarkach podwozia pasażerami na gapę może się bowiem skończyć dla nich tragicznie - podkreślili strażnicy.
ZOBACZ TAKŻE: