Pasażer na gapę chciał lecieć do Warszawy. Niebezpieczny incydent
W mediach społecznościowych pojawił się wpis pisarza i społecznika Wojciecha Tochmana. Dotyczy potencjalnie niebezpiecznej sytuacji na pokładzie samolotu lecącego z Aten do Warszawy 7 stycznia. Czytamy w nim, że:
"Wg informacji, którą mam od pasażera siedzącego w jednym z przednich rzędów, wczoraj wieczorem na lotnisku w Atenach na pokład samolotu Polskich Linii Lotniczych LOT lecącego do Warszawy (LO 604) wszedł pasażer, którego nie było na liście pasażerów posiadanej przez szefową pokładu. Pasażer prawdopodobnie wszedł do samolotu, bo miał kartę pokładową. Koordynator lotu przyniósł swoją listę pasażerów dopiero po interwencji szefowej pokładu. Na tej liście też najwyraźniej go nie było. Pasażerów liczono chyba sześciokrotnie. Wszystko trwało kilkadziesiąt minut. W końcu na pokład weszła koordynatorka bramki i wyprowadziła jednego z pasażerów, który nie stawiał oporu. Miał mały plecak. Następnie ogłoszono, że na pokładzie był pasażer "który mnie powinien lecieć. Wszelkie procedury bezpieczeństwa zostały zachowane"."
To nie był jednak koniec historii, pozostali pasażerowie mieli zacząć dopominać się o sprawdzenie bezpieczeństwa na pokładzie w związku z incydentem. Obawiano się że pasażer na gapę pozostawił na pokładzie jakiś swój bagaż. Dopiero po ich interwencji "załoga pokładowa zaczęła czytać instrukcję, co należy zrobić w takiej sytuacji. W końcu zapadła decyzja - wydawałoby się, że od momentu wyprowadzenia pasażera oczywista - że nastąpi identyfikacja bagaży podręcznych. Cały samolot (z pasażerami na pokładzie) skontrolowano w ciągu kilku minut (...) szybko i pobieżnie."
Zwróciliśmy się o komentarz w tej sprawie do biura prasowego Polskich Linii Lotniczych LOT.
Pasażer na gapę w locie do Warszawy 07.01.2025 Komentarz LOT-u
LOT odpowiedział na naszą prośbę o komentarz w tej sprawie. Dzięki temu, wiemy kim był pasażer na gapę. Jak się okazało... pomylił on samoloty. Miał on bilet i kartę wstępu na rejs, tyle, że... innego przewoźnika.
Biuro prasowe polskich linii odniosło się także do późniejszych wydarzeń. W komunikacie zapewniono, że w wyniku przeszukania maszyny nie stwierdzono żadnych przedmiotów nienależących do pasażerów rejsu i samolot mógł wystartować. Opóźnienie spowodowane tą sytuacją wyniosło finalnie 52 minuty.
Choć cała sytuacja była zapewne wynikiem nieuwagi pasażera, który pomylił samoloty i tak budzi uzasadniony niepokój. Nasuwa ona pytanie, w jaki sposób pasażer przeszedł kontrolę na poziomie gate'u i dostał się na pokład innego samolotu niż ten, na który miał bilet? Czy w tym przypadku nie zawiodły LOT-owskie procedury? Przewoźnik nie odniósł się do tego w swoim komentarzu.
Lotnisko Chopina w Warszawie: