Na komendę zgłosił się mężczyzna, który poinformował, że został okradziony z czterech tysięcy złotych. Miało to wydarzyć się kilka dni wcześniej na ulicy, w momencie, gdy mężczyzna stracił przytomność. Po wyjściu ze szpitala, ze względu na mikroudar, którego doznał, nie był w stanie określić, kiedy i gdzie konkretnie mogło dojść do kradzieży.
Warszawa: 30-latek okradł nieprzytomnego mężczyznę
"Niedługo później dokonał jednak kilku ustaleń i uzyskał, jak się okazało, bezcenne informacje. Między innymi to, skąd został zabrany do szpitala oraz, że jest tam monitoring" - podają policjanci.
Warszawa: nowa komendant Straży Miejskiej zapowiada zmiany
Dzięki przekazanym informacjom i własnym ustaleniom, funkcjonariusze bardzo szybko potwierdzili, że faktycznie doszło do kradzieży, a po drugie, wytypowali sprawcę tego przestępstwa.
Kilka dni temu zatrzymali 30-latka. Zebrany materiał dowodowy nie budził żadnych wątpliwości i na jego podstawie śledczy przedstawili mężczyźnie zarzut dokonania kradzieży. Podejrzanemu grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Jak przyznają sami policjanci, niemoralność sprawcy w tym przypadku była wyjątkowo jaskrawa.