"Policjanci z Wydziału Wywiadowczo-Patrolowego komendy na Pradze Północ otrzymali informację o kobiecie, która zamknęła się w łazience na stacji paliw. Jak się okazało, kobieta zasnęła. Twierdziła, że nie potrzebuje żadnej pomocy" - przekazali mundurowi.
Kiedy ostatecznie udało im się do niej dotrzeć, okazało się, że nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Podała funkcjonariuszom swoje dane oraz twierdziła, iż ma 18 lat. Po chwili wyszło jednak, że nie figurowała w policyjnej bazie.
Wtedy mundurowi zaczęli nabierać podejrzeń, popartych faktem, iż kobieta wyglądała na starszą niż twierdziła. Poinformowali ją, że nie może wprowadzać ich w błąd, jednak rzekoma 18-latka nie dawała za wygraną. Do sprawy włączono więc oficera dyżurnego z komendy. Ten również potwierdził, iż podanego imienia i nazwiska nie ma w bazie.
Czytaj również: Dlatego warto zamykać drzwi. Złodzieje po prostu łapali za klamki
Ostatecznie policjantom udało się odnaleźć w torebce kobiety dokumenty. Choć umieszczone na nich nazwisko było zbieżne z tym, które usłyszeli, imiona się różniły. Kobieta starała się jeszcze przekonywać, że papiery w rzeczywistości należą do jej siostry. Mundurowi nie dali się jednak oszukać.
Kobieta wprost okłamywała policjantów, aby nie trafić do aresztu
Jak się okazało, funkcjonariusze nie mieli do czynienia z 18-latką, a z 26-latką, która celowo ich okłamywała. Nie chciała bowiem zostać zatrzymana, ponieważ w jej prawie sąd wydał nakaz doprowadzenia do aresztu celem odbycia kary 8 dni pozbawienia wolności.
"Policjanci zatrzymali 26-latkę. Ponieważ kobieta nie miała środków na opłacenie zaległej grzywny, mundurowi po niezbędnych czynnościach procesowych doprowadzili ją do aresztu śledczego" - poinformowali mundurowi.