wypadek

i

Autor: Facebook/ Miejski Reporter Wypadek policyjnego radiowozu

Wypadek radiowozu z nastolatkami w środku. Roman Giertych ujawnił nowe fakty

2023-01-09 16:37

Nie milkną echa wypadku radiowozu, do którego doszło na początku stycznia w Dawidach Bankowych. Policjanci przewozili wówczas w służbowym pojeździe dwie nastolatki. Teraz nowe informacje w sprawie przekazali Roman Giertych oraz znajomi poszkodowanych dziewczyn.

Wypadek radiowozu z nastolatkami w środku

Głos w sprawie kontrowersyjnego zdarzenia zabrał Roman Giertych, adwokat jednej z nastolatek. Były minister opublikował w serwisie YouTube nagranie, na którym opowiedział, jak zdaniem jego klientki wyglądało zajście. Giertych rozpoczął od tego, że feralnego wieczoru grupa młodych ludzi wybrała się na przejażdżkę dwoma samochodami.

Zobaczyli pożar wzdłuż drogi. Paliły się krzaki, próbowali ten pożar ugasić. Nie dali rady, więc wezwali straż pożarną. Na miejsce przybyła również policja. Gdy policja przyjechała, pożar już był przez strażaków ugaszony, ale policja zaczęła - z niewiadomych powodów - spisywać młodzież, która zawiadomiła straż pożarną. W czasie spisywania padały różne żarty, również o charakterze niewybrednym. Jeden policjant, wskazując na świecące się światło wozu straży pożarnej, tzw. koguta, rzucił do będących tam dziewczyn, że "może im pokazać innego koguta" - powiedział Giertych.

Czytaj również: Nastolatki w policyjnym radiowozie, który uderzył w drzewo. Nowe fakty

Jeden z policjantów miał również dopytywać, czy młodzi ludzie mają przy sobie narkotyki. Ci zareagowali śmiechem, gdyż nie posiadali żadnych zakazanych substancji. Wtedy mundurowi kazali jednej z dziewczyn wsiąść do radiowozu. Ta, przestraszona, poprosiła koleżankę, aby weszła z nią do pojazdu. Nastolatki nie miały pojęcia, dlaczego funkcjonariusze wydali takie polecenie. Przez chwilę policjanci mieli wpisywać coś do systemu, po czym ruszyli z piskiem opon.

Radiowóz miał przejechać łącznie ok. 2 kilometry z bardzo dużą prędkością. Wtedy doszło do wypadku. Wcześniej nastolatki miały problem z zapięciem pasów, co sygnalizowały policjantom, jednak ci mieli całkowicie zignorować ich słowa. Ostatecznie, w momencie uderzenia w drzewo, nie były więc dodatkowo chronione. 

Po zdarzeniu dziewczyny wyczołgały się z pojazdu. Młodszy z policjantów podszedł do nich, aby zapytać, czy coś im się stało. Starszy natomiast kazał im "stąd spi*****ać"

Karetkę wezwali chłopcy, którzy przyjechali na wezwanie pokrzywdzonych i zawieziono moją mocodawczynię do szpitala, a druga dziewczyna ze złamaną ręką była przesłuchiwana do czwartej nad ranem przez policję. Tę samą, która zawiniła w tej sprawie. Pan rzecznik policji przedwczoraj był łaskaw powiedzieć, że prośba wejścia do radiowozu wyszła od nastolatek i że to rzekomo znajduje się w materiale dowodowym sprawy. To jest bezczelne łgarstwo, próba przyćmienia całej sprawy. Nadto ujawnianie publiczne jakichkolwiek informacji z postępowania przygotowawczego prowadzonego przez policję przed przesłuchaniem sprawców zdarzenia jest utrudnianiem postępowania karnego - przekazał Giertych. 

Znajomi nastolatek opowiedzieli o zdarzeniu

Z relacją adwokata pokrywają się słowa znajomych pokrzywdzonych dziewczyn, z którymi rozmawiał Onet. Młodzi zaznaczyli, że nie wiedzą, dlaczego policja potraktowała ich w podobny sposób, gdyż gdyby sami stali za pożarem, nie wzywaliby służb i nie czekali na ich przyjazd. Nastolatkowie potwierdzili również, że mundurowi mieli rzucać dwuznacznymi tekstami - nie tylko o kogucie, ale również o trójkącie i przeszukaniu osobistym jednej z ofiar zdarzenia

Zarówno Giertych, jak i znajomi dziewczyn przekazali, iż te były przerażone skręceniem radiowozu w stronę odludnego lasku. - Cały czas nie wiemy też, jakie oni mieli zamierzenia względem dziewczyn. Aż strach pomyśleć, co się mogło wydarzyć, jeżeli nie rozbili się na tym drzewie. Zwłaszcza w związku z tymi wcześniejszymi żartami z podtekstem seksualnym i że jechali w stronę lasu, czyli w kierunku przeciwnym niż ich komenda. Nie wiemy też, co mieli w głowie, zabierając dwie dziewczyny na oczach ich przyjaciół oraz chłopaka jednej z nich. Trzeba zrobić wszystko, by tę sprawę wyjaśnić i nie dać jej zamieść pod dywan - dodali młodzi, zarzucając również policji manipulowanie ich zeznaniami.

Jechał motorowerem po pasach, tuż przed maską radiowozu. Policjanci wszystko nagrali