W Pracowni Szczotek i Pędzli znaleźć można szczotki dosłownie do wszystkiego:
- zamiatania,
- czyszczenia butów,
- mycia naczyń,
- masażu ciała na sucho i mokro,
- a także pielęgnacji włosów.
Są też pędzle do golenia - z włosia świni oraz borsuka. - Te z borsuczego są delikatniejsze - opisuje pan Ryszard. Jest już trzecim pokoleniem, które prowadzi pracownię. Wcześniej robili to jego dziadek i ojciec. Obaj zdobyli tytuł mistrza szczotkarstwa. Dziś takich tytułów już się nie przyznaje. - Egzaminu na mistrza nie miałby kto nawet przeprowadzić - mówi pan Ryszard.
W czasie koronawirusowego lockdownu, kiedy zamknęła się większość sklepów i zakładów, pan Ryszard każdego dnia przychodził do pracowni i liczył, że w końcu pojawią się klienci. Mimo tego, że w tym czasie kwitł e-handel, właściciel zakładu nie zdecydował się na przeniesienie swojej działalności do Internetu. - Osobiście można sobie wyjaśnić pewne szczegóły, pewne wyobrażenie. Bo patrząc na stronie mamy pewne wyobrażenie o przedmiocie, który na żywo może mieć inne własności, niż myśleliśmy - mówi pan Baryliński. Najlepszym dowodem są wizyty klientów - w trakcie każdej właściciel pracowni daje "próbę" szorstkości szczotki na dłoni klienta. Pokazuje też, jak szczotką należy się obsługiwać i jak o nią dbać. Mówi, że od pandemii koronawirusa bardziej martwi go to, że zawód szczotkarza przemija. - Odchodzą inni szczotkarze. Stolarz, który robi drewienka do tych szczotek, niebawem odchodzi na emeryturę. I nie ma następcy - mówi właściciel pracowni. To oznacza, że w miarę możliwości będzie musiał sam zająć się przygotowywaniem drewnianych elementów do szczotek.
Ryszard Baryliński robi też szczotki na zamówienie. W ciągu niemal 20 lat od momentu kiedy przejął pracownię, nie brakowało oryginalnych zamówień - W tej chwili mogę pokazać szczotki które zostały zrobione dla teatru w Bytomiu i przez pandemie nie odbyła się premiera kolejna w teatrze a szczotki zostały. To są szczotki, w których chodzi aktor po scenie, takie klapki można powiedzieć szczotkowe - opisuje pan Ryszard. Dodaje też, że szczotki jego autorstwa wiszą w galerii pod Berlinem - Pewna artystka zgłosiła się do mnie i poprosiła o wykonanie takiego takiego dużego kwadratu zrobionego za pomocą techniki szczotkarskiej z włosia koziego. To było takie 40 x 40 i taki kwadrat wypełniony miękkim kozim włosiem także jak się podchodziło do tego to można się było przytulić - mówi właściciel pracowni i dodaje, że ma nadzieję powtórzyć to dzieło i zawiesić w lokalu na Poznańskiej, aby klienci mogli przychodzić i się "przytulać".
W drugiej połowie września historia pana Ryszarda i jego pracowni trafiła do portalu społecznościowego i spotkała się z ogromnym odzewem. Klienci zaczęli przyjeżdżać z miejscowości oddalonych o nawet kilkaset kilometrów. Pan Ryszard cieszy się z tego rozgłosu, ale ma też radę dla każdego z nas. - Sugerowałbym, żeby ludzie nie tylko odpowiadali na takie apele, ale rozglądali się po swojej okolicy. Bo może są punkty usługowe, których oni potrzebują na przykład jakieś poprawki krawieckie czy szewc jakiś jest. Może potrzebujemy jakieś poprawki zrobić, przyszyć guziki albo skrócić spodnie? Trzeba pomyśleć żeby w swojej okolicy nie zanikły już istniejące punkty. Wtedy ludzie mają co robić, my jesteśmy zadowoleni i żyjemy w przyjaznym środowisku - podkreśla pan Baryliński.