Atak na uczelni w Warszawie
Jako pierwszy o sprawie informował we wtorek, w godzinach wieczornych TVN24. Redakcja przekazała wówczas, że na terenie jednej z prywatnych uczelni na warszawskiej Ochocie mężczyzna został uderzony w potylicę. Po ataku trafił do szpitala. Media donosiły, że poszkodowany jest pracownikiem placówki.
- Z treści zgłoszenia wynikało, że mężczyzna został uderzony w głowę. Tak na miejscu poszkodowany również twierdził. Nie wiedział jednak, kto był sprawcą, kto go uderzył. Mężczyzna został zabrany do szpitala. W chwili obecnej nie mamy oficjalnego zawiadomienia, ale policjanci wykonują czynności, ustalają przyczyny tego zdarzenia - przekazał wieczorem w rozmowie z Radiem ESKA podkom. Rafał Rutkowski ze stołecznej policji.
Policja przekazała nowe informacje
Dzień później, w środę do mediów trafiły nowe informacje dotyczące zdarzenia. Przede wszystkim mundurowi przyjęli już zawiadomienie w sprawie. - 31-letni mężczyzna zgłosił, że po zakończonych zajęciach został uderzony w tył głowy przez osobę, której rysopisu nie był w stanie przybliżyć. Pierwotnie odmówił przejazdu do szpitala, jednak z uwagi na swoje złe samopoczucie do uczelni ponownie został wezwany zespół ratownictwa medycznego i trafił do szpitala w celu przeprowadzenia z nim badań - powiedziała reporterowi Radia ESKA asp. Małgorzata Gębczyńska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa III.
Funkcjonariuszka zdementowała przy tym wtorkowe doniesienia, jakoby do ataku użyto niebezpiecznego narzędzia. - Jeżeli chodzi o kwestię jakiegokolwiek narzędzia, które było w tym zdarzeniu, ja takiej informacji nie potwierdzam. Nie mamy takiej informacji ani od 31-letniego mężczyzny, ani od osoby, która to zawiadomienie do nas zgłosiła - przekazała asp. Gębczyńska.
Policja cały czas pracuje nad ustaleniem tożsamości sprawcy.
Ewakuacja BUW (9.05.2025) - zobacz zdjęcia: