Hanna od 6 lat mieszka i pracuje w Polsce. Gdy szła odebrać córkę z przedszkola, została napadnięta, brutalnie pobita, obrzucona wyzwiskami i okradziona przez nieznaną sprawczynię. Z wpisu wynika, że mamy do czynienia z napaścią na tle narodowościowym, którego sprawczyni wciąż znajduje się na wolności. Choć wydarzenia te miały miejsce na początku czerwca, dopiero teraz zyskały rozgłos. To za sprawą wpisu, który pojawił się na Facebooku Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który opisał całą historię i poinformował o decyzji podjętej w tej sprawie przez prokuraturę. Więcej na ten temat przeczytacie w dalszej części artykułu.
Polecany artykuł:
Agresorka wyzywała i okładała pięściami po głowie
Wszystko wydarzyło się 1 czerwca. Hanna szła po swoją córkę do przedszkola. W pewnej chwili odebrała telefon i zaczęła rozmawiać po ukraińsku. Na wysokości adresu Powstańców Śląskich 85 poczuła silne uderzenie. Okazało się, że był to cios wymierzony przez kobietę, która wykrzykiwała w stronę Hanny m.in.: "jesteś ukraińską prostytutką, szmata je****, spie****** na Ukrainę, ja pracuję i płacę podatki, więc dostajesz 500+". Ukrainka broniła się mówiąc, że mieszka w Polsce od 6 lat i też płaci tu podatki, lecz napastniczka nie przestawała okładać jej po głowie.
W pewnym momencie kobieta wyrwała z rąk Hanny telefon i rzuciła go w trawę. Jednocześnie wciąż atakowała Ukrainkę, m.in. drapiąc ją. Gdy Hanna chciała pobiec po smartfona, napastniczka spoliczkowała ją i znów zaatakowała od tyłu. W skutek uderzeń Ukrainka zaczęła krwawić z ucha. W w końcu przestępczyni zerwała z szyi Hanny złoty łańcuszek z krzyżykiem. Pobita kobieta zaczęła desperacko wzywać pomocy.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!
Agresorka podrapała mężczyznę, który chciał ją zatrzymać
Hałas zaalarmował mieszkańców. Pewien mężczyzna krzyknął z balkonu, że filmuje całe zajście telefonem. Inna kobieta przechodząca ulicą wezwała zaś policję. Gdy napastniczka usłyszała, że ktoś dzwoni po mundurowych, zaczęła uciekać. Hanna próbowała ją zatrzymać, lecz agresywna kobieta wciąż się oddalała, wykrzykując w biegu kolejne obelgi. W tym czasie nadbiegł mężczyzna, który filmował zdarzenie z balkonu i również spróbował złapać agresorkę. Tej jednak udało mu się wyrwać, raniąc go przy tym paznokciami. Policja zjawiła się o 16:45. Sprawczyni na miejscu już nie było. Funkcjonariusze zapisali dane wszystkich osób i kazali stawić się na komisariacie następnego dnia.
Policjanci zignorowali kwestię ataku na tle narodowościowym
Pokrzywdzona złożyła szczegółowe zeznania na komisariacie przy ulicy Władysława Raginisa 4. Jak przekazuje Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, mundurowi celowo zignorowali jednak wątek napaści na tle narodowościowym i przyjęli jedynie zgłoszenie dotyczące kradzieży łańcuszka.
Sprawczyni brutalnego pobicia wciąż na wolności
Agresorka pozostaje na wolności. Nieznane są jej personalia, lecz według relacji świadków mieszka ona prawdopodobnie w którymś z bloków znajdującym się w pobliżu miejsca ataku, czyli w okolicy ul. Powstańców Śląskich 85. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych włączył się w sprawę. Dzięki temu Hanna przeszła obdukcję po ataku, a zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa motywowanego nienawiścią na tle narodowościowym trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz. Wszystko wskazuje na to, że sprawa będzie miała ciąg dalszy, a napastniczka nie uniknie kary - Prokuratura przekazała bowiem ośrodkowi, że rozpoczęto śledztwo. Jeśli uda się ująć agresywną kobietę, będzie jej groziło do 5 lat pozbawienia wolności za napad na tle ksenofobicznym.