Były prezydent USA Donald Trump upadł na ziemię, trzymając się za bok głowy. Jednocześnie słychać było odgłosy przypominające serię strzałów. Trump wstał na nogi o własnych siłach, machając pięścią w stronę tłumu i został odprowadzony do samochodu przez agentów Secret Service. Na jego głowie widać było ślady krwi.
"Prokurator okręgowy hrabstwa Butler Richard Goldinger mówi mi, że Trump został draśnięty strzałem, ale jest bezpieczny. Członek widowni został zabity, a strzelec nie żyje. Inna osoba jest w poważnym stanie" - napisała Kornfield na platformie X.
Wcześniej prokurator podał podobne informacje miejscowej telewizji. Na nagraniu wideo zamieszczonym na platformie widać, jak służby wynoszą nieruchome ciało jednego z widzów, który podczas wystąpienia Trumpa w Butler stał kilka metrów za byłym prezydentem.
Donald Trump bezpieczny
"Prezydent Trump dziękuje organom prawa za ich szybkie działania podczas tego haniebnego zdarzenia. Wszystko z nim w porządku i jest badany w lokalnej placówce medycznej. Wkrótce podamy więcej szczegółów" - powiadomił w oświadczeniu sztab wyborczy byłego prezydenta.
Chroniąca Trumpa Secret Service przekazała, że Trump jest bezpieczny. Na nagraniu z incydentu słychać było, jak funkcjonariusze mówią, że "strzelec padł na ziemię". Były doradca Trumpa, David Urban, powiedział stacji CNN, że napastnik - stojący w drugim rzędzie widowni - został postrzelony w głowę.
Joe Biden modli się za Trumpa
"Cieszę się, że jest cały i ma się dobrze. Modlę się za niego i jego rodzinę oraz za wszystkich, którzy byli na wiecu, w oczekiwaniu na dalsze informacje. Jill i ja jesteśmy wdzięczni Secret Service za zapewnienie mu bezpieczeństwa. W Ameryce nie ma miejsca na tego rodzaju przemoc. Musimy zjednoczyć się jako jeden naród, aby to potępić" - podkreślił Biden w oświadczeniu wydanym przez Biały Dom.
Podobne oświadczenia wydali inne najważniejsze osoby w państwie z obydwu partii, w tym spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson i lider większości w Senacie Chuck Schumer.
Biały Dom zapowiedział wystąpienie prezydenta Joe Bidena w najbliższym czasie.
Marcin Kasprzyk, PAP