- Kwadrans przed godziną 15:00 do strażników miejskich na placu Zamkowym podbiegła kobieta, która poinformowała, że przed kościołem św. Anny małe dziecko doznało urazu głowy. Funkcjonariusze natychmiast udali się na miejsce wypadku. Zastali tam kilka zdenerwowanych osób, które wzajemnie się przekrzykiwały, pokazując na małą dziewczynkę - przekazali sami funkcjonariusze.
Gdy strażnikom udało się uspokoić zgromadzonych, okazało się, że turyści z Mielca zauważyli, jak dziadek, który niósł na rękach dwuletnią wnuczkę, łapał bańki mydlane. Mężczyzna niestety poślizgnął się, po czym wypuścił dziewczynkę z rąk. Dziecko uderzyło tyłem głowy o chodnik, co spowodowało, że miało dużego guza.
Czytaj również: Upił się, obrażał, wymachiwał rękami. Podczas interwencji ugryzł strażnika
Malutkie dziecko upadło na chodnik
- Strażnicy natychmiast wezwali pogotowie ratunkowe. Aby dziecko nie marzło na silnym wietrze, zaprosili matkę z maluchem do radiowozu i poczęstowali ciepłą herbatą. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki funkcjonariusze monitorowali stan dziecka - dowiadujemy się.
Ostatecznie ratownicy przebadali dziewczynkę, po czym dziecko zostało skierowane do szpitala.
Zobacz zdjęcia z otwarcia Kliniki Budzik dla dorosłych: