Zgodnie z najnowszymi informacjami przekazanymi przez rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna, znane są motywy postępowania 38-latka.
Sprawą Krzysztofa B. zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ. Mężczyzna już usłyszał zarzut „stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób i w efekcie wywołanie czynności policji, wiedząc, że takie zagrożenie nie istnieje oraz zmuszenia groźbą interweniujących funkcjonariuszy policji do określonego zachowania”.
- Swoje zachowanie tłumaczył chęcią osiągnięcia rozgłosu, a także chęcią stworzenia tzw. virala w mediach społecznościowych. Zaprzeczył, iż chciał zrobić komuś krzywdę. W sprawie powołano dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy ocenią stan psychiczny podejrzanego - przekazał Banna w rozmowie z Onetem.
Na razie wobec 38-latka jest zastosowany środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego. Nieoficjalnie podaje się, że mężczyzna chciał w ten sposób nagłośnić międzynarodowe afery szpiegowskie. Teraz za ten czyn grozi mu osiem lat więzienia.
Zamachowiec na pomniku Ofiar Tragedii Katastrofy Smoleńskiej
14 października o godz. 10.00 zamaskowany Krzysztof B. wszedł na szczyt pomnika Ofiar Tragedii Katastrofy Smoleńskiej, który znajduje się na Piłsudskiego w Warszawie. 38-latek miał na sobie torbę i plecak oraz w ręku trzyma tajemniczy przedmiot. Mężczyzna zagroził, że wysadzi siebie i monument w powietrze.
Na miejsce przyjechali funkcjonariusze i dzięki współpracy negocjatorów i kontrterrorystów po kilku godzinach udało się unieszkodliwić Krzysztofa B. Policyjni pirotechnicy sprawdzili, że mężczyzna nie miał przy sobie materiałów wybuchowych, a jedynie zapalnik i kilka kabli. Z ustaleń dziennikarzy lublin112.pl, mężczyzna ma być mieszkańcem Lublina.
Zobacz także: Tysiące płomieni. Tak wygląda lubelski cmentarz po zmroku. Zobaczcie!