Nowe informacje ws. katastrofy budowlanej w Mławie
W środę 20 listopada runął dach i ściana budynku na terenie dawnej bazy PKS w Mławie. Zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne, w tym jedna ciężko. Na początku przyszłego tygodnia odbędzie się sekcja zwłok ofiar. To 29-latek i 30-latek, którzy zginęli na miejscu w trakcie montażu monitoringu.
Na miejscu wciąż pracują biegli, ale na razie nie mogą wejść do środka.
- Oględziny są prowadzone z użyciem drona, planowane jest także użycie skanera 3D, który pozwoli zachować na przyszłość widok i wszystkie wymiary zawalonej budowli - powiedział w rozmowie z reporterem Radia ESKA prokurator rejonowy w Mławie Marcin Bagiński.
- Prowadzone są intensywne przesłuchania wszystkich świadków, którzy mają jakąkolwiek wiedzę na temat zdarzenia, a także na temat tego, co działo się wcześniej w tym budynku - podsumował Bagiński.
Na miejscu pracowało wielu strażaków
Do zawalenia się części hali przy ul. Grota-Roweckiego w Mławie, gdzie dawniej znajdowała się zajezdnia PKS, doszło w środę przed godz. 11. Na miejsce skierowano jednostki straży pożarnej, także specjalistyczne, jak również medyczne, w tym Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Akcja przeszukiwania rumowiska, która prowadzona była z wykorzystaniem psów wyszkolonych do odnajdywania ludzi, zakończyła się po godz. 16.
Jednocześnie z prowadzoną akcją ratowniczą rozpoczęto badanie przyczyn i okoliczności, w jakich doszło do katastrofy. Jak powiedziała PAP rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mławie asp. szt. Anna Pawłowska, "ustalono wstępnie, że w jednej części hali dawnej zajezdni PKS znajdowała się stacja kontroli pojazdów, a w drugiej części, nieużytkowanej, prowadzone były w ostatnim czasie prace remontowe i montażowe".
- Z informacji, które otrzymaliśmy ze szpitala wynika, że wydobyta z gruzowiska osoba jest w stanie ciężkim, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazała asp. szt. Pawłowska. Dodała, że dwie pozostałe osoby, uznane za poszkodowane, otrzymały doraźną pomoc medyczną i w ich przypadku hospitalizacja nie była konieczna.
Policja i straż pożarna zapowiedziały w środę, że ich jednostki pozostaną na miejscu zawalenia się części hali, zabezpieczając m.in. rumowisko przed osobami postronnymi.
Współpraca: Michał Skolimowski, Radio ESKA