pies

i

Autor: Pixabay

Z Warszawy

Kierowca celowo rozjechał bezbronnego psa. Teraz usłyszał wyrok

2023-05-12 12:56

Sąd rejonowy na Mokotowie wydał wyrok w sprawie Sławomira O. za umyślne rozjechanie psa. Kierowca potrącił bezbronne zwierzę i od razu odjechał. Obciążające go zeznania złożyli świadkowie.

Relacje świadków były ze sobą zgodne. Wedle nich kierujący pojazdem miał z premedytacją rozjechać czworonoga, po czym bez chwili zastanowienia odjechać z miejsca zdarzenia, zostawiając ranne zwierzę. W czwartek w tej sprawie zapadł wyrok - rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Oskarżony musi również uiścić na rzecz pokrzywdzonego oraz fundacji ratującej zwierzęta po 10 tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny.

Rok temu umyślnie rozjechał bezbronne zwierzę

Tragedia wydarzyła się na warszawskim Ursynowie, na skrzyżowaniu ulic Zięby i Mewy. Właściciel psa znajdował się z pupilem w pobliżu polnej drogi, gdzie zwierzęta mogą biegać bez smyczy. Nagle na pobliskiej szutrowej drodze pojawił się samochód marki peugeot. Przed nim został jedynie ośmioletni cocker spaniel.

Mężczyzna miał zobaczyć psa w dostatecznej odległości do zahamowania, jednak - jak wskazują świadkowie - dodał gazu i spowodował tragedię. Między kierującym a właścicielem potrąconego psa doszło do kłótliwej wymiany zdań, po czym sprawca zdarzenia oddalił się z miejsca wypadku. Psa przewieziono do kliniki weterynaryjnej, jednak jego obrażenia były na tyle duże, że nie udało się go uratować.

Nie minęło długo czasu, gdy policja zapukała do drzwi sprawcy śmierci czworonoga. Mężczyźnie został postawiony zarzut popełnienia przestępstwa na podstawie Ustawy o ochronie zwierząt. Prokuratura rejonowa Warszawa-Ursynów przejęła sprawę i wniosła do sądu akt oskarżenia przeciwko sprawcy.

Czytaj również: Willy dostał protezę! To pierwsza taka alpaka w Polsce

Oskarżony przyznał się do zarzucanego mu czynu

W czwartek w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odbyła się rozprawa w sprawie potrącenia przez mężczyznę psa rasy cocker spaniel. Wywołany do tablicy przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

– Faktem jest, że przejechałem psa, nie chciałem przejeżdżać, ale stało się. Przejechałem. [...] Sam miałem tam, na tej ulicy Mewy, trzy psy przez wiele lat. Zrobiłem to niechcący. Gdybym wiedział, że tam jest pies pana pokrzywdzonego, to na pewno bym nie przejechał [...] jest mi przykro, sam się z tym źle czułem przez wiele dni – tłumaczył się oskarżony.

Postawiony przed sądem mężczyzna domagał się złagodzenia wyroku poprzez zaproponowanie kary dla siebie w wysokości 100 stawek dziennych po 20 złotych oraz 1500 złotych wpłaty dla Schroniska na Paluchu. Pokrzywdzony nie przystał na propozycję sprawcy.

Podobnego zdania była sędzia Agnieszka Jaźwińska, która stwierdziła, że taka kara jest nieadekwatna do popełnionego przez oskarżonego czynu.

Zobacz, jak wygląda lapidarium na Ursynowie:

Słupki, słupki, jeszcze więcej słupków. ZDM walczy z kierowcami