Na nagraniu, które w internecie udostępniali zaniepokojeni pasażerowie taksówek na aplikację, widać kierowcę jednego z takich pojazdów wciągającego nosem biały proszek. Jego auto ma oznaczenia charakterystyczne dla warszawskich taksówek, jest ono zaparkowane na chodniku. Na chwilę w kadrze pojawia się również logo firmy Promin Partner.
Nikt nie zna tożsamości kierowcy
Jak przekazał Bohdan Yefimenko z Promin Partner w rozmowie z tvnwarszawa.pl, firma nie zna tożsamości mężczyzny uwiecznionego na nagraniu, jednak odnosi się do tej sytuacji negatywnie. Na filmie widać jedynie numer boczny taksówki, a to oznacza tylko tyle, że mężczyzna posiada numer licencji Promin Partner. W całej Warszawie takie numery ma 1500 pojazdów, w tym 100 niebieskich toyot prius. Do identyfikacji tego konkretnego mężczyzny potrzebne byłyby numery rejestracyjne. Jak dodał Yefimenko, jeśli policja znajdzie podejrzanego, to firma zerwie z nim umowę.
Policja szuka kierowcy, który wciągał biały proszek
Policja sprawą już się zajmuje i mundurowi pytali w firmie o tożsamość mężczyzny.
"Nagranie jest niezwykle niepokojące. W tym przypadku zachęcamy do tego, by każdorazowo, gdy spotkamy się z podobną sytuacją, przede wszystkim poinformować policjantów. Takie zgłoszenie pozwoli na szybką reakcję i wyeliminowanie z ruchu kierowców, którzy mogą kierować pojazdami pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Oczywiście to nagranie zostało przekazane do poszczególnych komend rejonowych i wydziałów ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji celem wykorzystania służbowego" - powiedział w rozmowie z tvnwarszawa.pl podinsp. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
Za jazdę samochodem pod wpływem środków odurzających kierowcy może grozić kara 2 lat więzienia. Jeśli w takim stanie doprowadziłby do wypadku, to za kratami mógłby spędzić nawet 12 lat.
Ciemne Kuchnie w Warszawie. Zobacz zdjęcia