Kobieta z kanistrem pod Kancelarią Premiera w Warszawie
Do zdarzenia doszło w czwartek w godzinach porannych. - Była godzina 9:30, gdy chodnikiem od strony Belwederu w stronę placu Na Rozdrożu szła kobieta z pieskiem i niosła w ręku, jak się później okazało, pięciolitrowy kanister. Podeszła do drzwi głównych Kancelarii Premiera, tam służbę pełnił patrol policji i funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa. Zapytała o możliwość rozmowy z premierem. Funkcjonariusze zachowali się bardzo przytomnie i bardzo profesjonalnie, dlatego że wylegitymowali tą panią. Pani przeszła na drugą stronę Al. Ujazdowskich, usiadła na ławeczce, tam była przez cały czas pod kontrolą oficera Służby Ochrony Państwa, który do niej podszedł i z nią rozmawiał - relacjonował rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński.
Jak dodał, kobieta okazała się 72-letnią mieszkanką Szczecina. - Oficer Służby Ochrony Państwa w pewnym momencie doszedł do wniosku, że ta pani ma problemy zdrowotne, polegające na problemach psychicznych - opowiedział.
Dobrzyński podkreślił, że incydent nie miał być zamachem na premiera ani podpaleniem. - Funkcjonariusze wezwali na miejsce pogotowie. Oczywiście ze względu na to, że był kanister, podejrzenie, że było tam paliwo, przyjechali też strażacy - wyjaśnił. Jak dodał, kobieta została przewieziona na badania do szpitala psychiatrycznego.
- Co jest ważne, bardzo profesjonalnie zachowali się funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa, bardzo profesjonalnie zachowali się policjanci. Przez cały czas mieli kontakt z tą panią, przez cały czas rozmawiał z nią oficer z Kancelarii Premiera. Gdy doszedł do wniosku, że jest potrzebna specjalistyczna pomoc, pogotowie przyjechało na miejsce - podkreślił Dobrzyński. Ze wstępnych badań straży pożarnej wynika, że w kanistrze mogło być paliwo.
Akcja służb przy ul. Górnośląskiej w Warszawie - zobacz zdjęcia:
