pies

i

Autor: Unsplash

Z Warszawy

Ktoś rozrzucił trutkę w parku w Warszawie? Seria zatruć u psów, weterynarze alarmują

2025-03-03 17:31

W sobotę, 1 marca przedstawiciele jednej z warszawskich klinik weterynaryjnych opublikowali w mediach społecznościowych pilne ostrzeżenie. Jak przekazali, na Mokotowie doszło do poważnych zatruć wśród psów, które spacerowały w tym samym parku. O szczegółach sprawy z lek. wet. Oskarem Białozierskim rozmawiała reporterka Radia ESKA.

Zatrucia u psów spacerujących po parku na Mokotowie

"UWAGA! Poważne zatrucia na Mokotowie!" - tymi słowami rozpoczyna się wpis, który 1 marca opublikowali na Facebooku pracownicy Kliniki Weterynaryjnej Elwet. Jak dodali w dalszej części posta, w parku Mauzoleum-Cmentarz Żołnierzy Radzieckich (Żwirki i Wigury 51) "została zabezpieczona farba olejna ze zmielonymi kośćmi". Eksperci zaapelowali do opiekunów czworonogów, aby uważali i omijali ten rejon w czasie spacerów.

O szczegóły całej sprawy reporterka Radia ESKA zapytała weterynarza z Kliniki Elwet Oskara Białozierskiego. Jak wynika z jego relacji, od sobotniego popołudnia po pomoc zaczęli zgłaszać się opiekunowie zaniepokojeni stanem swoich zwierząt. Ze wszystkich wywiadów wynikało, że czworonogi spacerowały w okolicach tego samego parku.

- Każdy z właścicieli zauważył, że podczas spaceru psiak wyrwał się bądź zboczył gdzieś z drogi na trawnik i miał kontakt, zjadł coś, czego dokładnie nie mogli określić. Najwcześniej do dwóch godzin po kontakcie z tą substancją zaczęły rozwijać się takie objawy jak drżenia mięśniowe, naprzemiennie pobudzenie i apatia - wyjaśnił.

Czytaj również: Tego miejsca w Warszawie nie ma na mapach. Co znajduje się na tajemniczym terenie?

"Wszystko wskazuje na to, że ktoś rozłożył substancję z premedytacją"

Jak dodał Białozierski, obecnie nie wiadomo jeszcze, o jakiej substancji mowa. Opiekunka jednego z psów postanowiła jednak wrócić do parku, gdzie zebrała to, z czym zwierzęta mogły mieć kontakt. Trutka trafiła już do policji.

- Wszystko wskazuje na to, że ktoś rozłożył ją z premedytacją. Sama substancja trująca była wymieszana z resztkami pokarmowymi. Nie ma ona konkretnej barwy, jednak po wywoływaniu wymiotów u naszych pacjentów za każdym razem pachniały one tak samo, to znaczy przebijał się mocno zapach w typie acetonowym, przypominający zmywacz do paznokci. Może to sugerować kilka substancji i przebieg zatruć niestety nie był podręcznikowo charakterystyczny dla żadnej z nich - przekazał weterynarz.

Białozierski zaznaczył również, że liczba zgłoszeń ostatecznie okazała się dwucyfrowa. Jak obecnie czują się czworonożni pacjenci? - Samo zwalczanie efektów, które wywołuje substancja w pierwszych 24-48 godzinach, to jest jedna kwestia. Ze względu na to, że metabolizują to nerki bądź wątroba, krytyczny jest tutaj okres 48-72 godzin, bo dopiero wtedy, pomimo początkowo prawidłowych wyników, możemy obserwować cechy niewydolności tych narządów. W zależności od tego, jak mocno będą zmienione wyniki, ich leczenie może okazać się równie trudne co samych objawów zatrucia bądź trudniejsze w przypadku silnego uszkodzenia - wyjaśnił ekspert.

Czytaj również: Zagadkowe odkrycie na Mazowszu. Na placu budowy czekała niespodzianka

Zatrucie u psa? Liczy się szybka reakcja

Weterynarz zaapelował też, by w przypadku wątpliwości co do stanu swojego zwierzęcia jak najszybciej wybrać się do placówki leczniczej. Czasami wystarczy wywołanie wymiotów, jednak niektóre przypadki są niestety dużo poważniejsze. - Gdy obserwujemy już objawy zatrucia, to leczenie moim zdaniem ma szansę tylko w warunkach szpitalnych, gdzie możliwy jest stały monitoring i interwencja w momencie, gdy pacjent się pogarsza. No i tutaj wracamy jeszcze do kwestii tego, że pewne odstępstwa mogą pojawić się z dużym opóźnieniem i pomimo początkowych sukcesów w leczeniu, cały czas należy być czujnym - dodał.

Współpraca: Ania Galica

Projekt nowej szkoły na Białołęce - zobacz zdjęcia:

Warszawa Radio ESKA Google News
Autor:
Wielka rozbudowa ulicy w centrum Warszawy! Teraz to wstyd