"Warszawa Szyje Maski dla Medyków" - ale brakuje im materiałów. W hurtowniach brakuje już niemal wszystkiego, dlatego wolontariusze opracowują własne metody produkcji. Najbardziej brakuje troczków bawełnianych. - Nie ma tego już chyba nigdzie w hurtowniach, bo wszyscy szyją maseczki i wszyscy wykupili. I niestety na produkcji tych troczków schodzi się naszym krawcowym w tej chwili najdłużej, bo wycinają maski z materiału i zszywają ręcznie - mówi pani Ania, koordynatorka projektu. Brakuje też odpowiedniego sprzętu, więc wolontariusze wykorzystują domowe sposoby. - Zwijałam druciki florystyczne, które są wszywane w góry masek - tak, żeby medycy mogli je sobie dopasować do nosa - używając do tego miksera do ciasta - dodaje.
Powstały też specjalne maszyny - z puszki po napoju lub z klocków lego! Mają zastępować profesjonalny lamownik.
- Trudno jest czekać na profesjonalny lamownik ze sklepu internetowego. Nasi wolontariusze wymyślili maszynkę z klocków lego. To poskładane płaskie klocki z maleńką szczelinką, w którą wkładamy pasek bawełny, przeciąga i zaprasowuje. Część osób używa maszynki zrobionej z puszki po napoju. I to działa naprawdę bardzo dobrze! - dodaje pani Ania.
W tej chwili na grupie gromadzącej osoby szyjące maseczki jest ok. 1500 osób. - To nie są wszystkie osoby, które szyją. Jedna osoba może pociągnąć ze sobą nawet 10 innych ze swojego otoczenia. To jest często mama, babcia czy inni członkowie rodziny, którzy nie używają facebooka - dodaje pani Ania.
Każdy, kto chciałby pomóc szyć maseczki, albo dysponuje jakimikolwiek materiałami, które można wykorzystać, może kontaktować się z organizatorami akcji przez facebookową stronę "Warszawa Szyje Maski dla Medyków". Znajduje się tam także adres mailowy, na który szpitale mogą wysyłać ewentualne zamówienia.