Spis treści
- Kwiaty i znicze przed szpitalem przy Szaserów w Warszawie
- Śmierć polskiego żołnierza po ataku na granicy
Kwiaty i znicze przed szpitalem przy Szaserów w Warszawie
Mieszkańcy zapalają znicze, zostawiają kwiaty i wywieszają biało-czerwone flagi przed główną bramą szpitala MON w Warszawie. - Przyszłam tu, ponieważ mam w rodzinie żołnierza - powiedziała w rozmowie z reporterem eska.pl wyraźnie wzruszona pani Elżbieta.
Śmierć polskiego żołnierza po ataku na granicy
W czwartek w szpitalu w Warszawie zmarł żołnierz, który został ugodzony nożem w trakcie ataku dokonanego przez obcokrajowców na granicy z Białorusią. O śmierci żołnierza poinformowało Dowództwo Generalne. "Z przykrością informujemy, że 6 czerwca w godzinach popołudniowych w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, otoczony wsparciem rodziny i żołnierzy zmarł ugodzony nożem żołnierz 1 Brygady Pancernej. Pomimo udzielonej pomocy w rejonie bandyckiego ataku na granicy z Białorusią i wysiłków lekarzy, jego życia nie udało się uratować". "Mateuszu, Nasz Bracie w służbie, wypełniłeś słowa roty przysięgi. Spoczywaj w pokoju" - napisano.
Do ataku doszło wczesnym rankiem 28 maja na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych (podlaskie). Żołnierz został raniony nożem przez jednego z migrantów, którzy w grupie próbowali sforsować stalową zaporę. Stało się to w momencie, gdy - używając tarczy ochronnej - próbował zablokować wyłom w stalowej zaporze na granicy, który wykonali nielegalni migranci. "Wówczas z drugiej strony płotu sprawca - po przełożeniu ręki przez płot - ugodził go nożem w okolicy klatki piersiowej" - opisywała to prokuratura, która prowadzi śledztwo przy kwalifikacji, iż było to usiłowanie zabójstwa. Ranny żołnierz został na miejscu opatrzony przez funkcjonariuszkę Straży Granicznej i trafił do szpitala. W trakcie udzielenia pomocy rannemu, osoby przebywające po białoruskiej stronie cały czas rzucały w ich kierunku gałęziami i kamieniami.