Pizzerię UFO odwiedzały całe pokolenia warszawiaków
Pizzeria UFO widziała i przeżyła wiele. Lokal funkcjonował prężnie na warszawskim Starym Mieście przez ponad 30 lat. W tym czasie na pizzę regularnie przychodzili klienci, którzy byli do tego miejsca bardzo przywiązani. To między innymi oni wciąż mają nadzieję na uniknięcie nieuchronnego. Właściciel restauracji pan Janusz Michał Cieśliński zdradził nam, że otrzymuje obecnie wiele wiadomości od osób, które liczą na to, że lokal uda się uratować. Decyzja została jednak podjęta.
- Sprzedałem ponad 500 kart stałego klienta, one są bezterminowe. Nie miałem dowozu, ale mam 250 nazwisk ludzi, którzy dzwonili i przyjeżdżali z całej Warszawy po tę pizzę. W latach 90. przychodzili do lokalu młodzi ludzie, potem przyprowadzali swoje dzieci, a następnie te dzieci przychodziły z własnymi pociechami. Takich przypadków było bardzo dużo. Stworzyła się tradycja Pizzerii UFO - mówi nam właściciel lokalu.
Pizzeria UFO przestanie istnieć
Przez wiele lat pizzeria przynosiła satysfakcjonujący dochód i była stałym zajęciem właściciela i jego najbliższych. W latach 90. interes kwitł, a restaurację odwiedzali także bardzo znani ludzie. Od roku 2020 nadeszły jednak trudne czasy i na horyzoncie widać kres tradycyjnego lokalu.
- Złożyło się na to kilka różnych czynników. Paradoks polega na tym, że myśmy przetrwali Covid-19, w czym zresztą bardzo pomogło nam dofinansowanie od państwa (wsparcie Tarczy finansowej 2.0 Polskiego Funduszu Rozwoju - przyp. red.). Przez 9 miesięcy byliśmy zamknięci. Natomiast teraz mamy ponad 500 sprzedanych kart stałego klienta, najstarszą pizzerię w Warszawie, produkt lubiany i sprawdzony przez klientów, technologię, tradycyjne receptury i... musimy się zamknąć - opisuje nam swoją sytuację właściciel Pizzerii UFO.
Co stało się przysłowiowym gwoździem do trumny restauracji? Koszty najmu lokalu, energii, a także straty spowodowane zerowym VAT-em na żywność. Zadziałał także czynnik ludzki w postaci problemów ze znalezieniem odpowiednich pracowników. Pizzeria UFO dbała o jakość przyrządzanego jedzenia, do której przyzwyczaili się klienci. Właściciel starał się jeszcze ratować swój biznes, m.in. podnosząc cenę pizzy.
- Cena pizzy ma jakąś swoją granicę. W zeszłym roku podniosłem ceny o 10-12 proc. czyli z 30 zł na 32/33 zł. Tyle tylko mogłem zrobić, więcej się po prostu nie dało. To jednak nie rekompensowało tych różnych kosztów, które dodatkowo obciążały tę działalność - mówi pan Cieśliński. Właściciel dostrzega również, że przy obecnej sytuacji kryzysu w Polsce i na świecie, klienci restauracji i lokali gastronomicznych mają mniej pieniędzy, w związku z tym cierpi cała branża.
Lokal z tradycjami i ostatnia nadzieja
Na stronie Pizzerii UFO możemy przeczytać, w jaki sposób powstawały tu przez ponad 30 lat jedyne w swoim rodzaju pizze. "Kucharze UFO rozkręcają kulkę ciasta - i otrzepują mąkę podrzucając placek - w kilkanaście sekund. Tyle samo zajmuje im tzw. malowanie sosem pomidorowym, rozprowadzanie sera, posypanie oregano. Wykonują i pieką Margherittę w 3-4 min".
W rekordową niedzielę Pizzeria UFO upiekła 531 pizz. Jak podawała na swojej stronie internetowej, mocną stroną tego miejsca było to, że od zawsze bazowano w nim tylko na naturalnych produktach, nie stosowano chemii. Od lat używano oryginalnych receptur na ciasto drożdżowe i sos pomidorowy. Wiele decyzji podejmowano w trosce o klienta. Do oferty nigdy nie wprowadzono alkoholu, by utrzymać rodzinny profil lokalu.
Pizzeria UFO ponad 30 lat dumnie stała na Starym Mieście i jej nagły brak z pewnością uderzy przede wszystkim tych klientów, którzy byli do niego przywiązani. Więcej nie powita ich już napis: "Witajcie. U nas po staremu. Pizza tak samo dobra, jak 32 lata temu". Chociaż niemal 80-letni pan Cieśliński zapewnia, że nie ma już siły do dalszego prowadzenia lokalu na emeryturze, to nie skreśla jego historii.
Pizzerię UFO mógłby przejąć ktoś z pomysłem, kto otrzymałby na start miano najstarszej pizzerii w Warszawie. Lokal będzie wolny od marca 2023 roku, a miesięczna opłata za wynajem wyniesie dla potencjalnego nowego najemcy ok. 12 tys. zł netto. Szansa jest gigantyczna, ale wyzwanie pozostaje równie wielkie. Pytanie tylko, czy lokal nie straci ducha i klimatu, kiedy zabraknie ręki i serca właściciela, który tyle lat zajmował się tym miejscem?