Mieszkańcy stolicy skarżą się na nocne, nielegalne wyścigi motocyklowe na ulicach Warszawy. Te mają utrudniać im życie i uniemożliwiać sen. Alarmują, ale jak twierdzą - bez rezultatu. Interwencję w tej sprawie podjęła jedna ze stołecznych radnych.
Czytaj także: Tramwaj do Wilanowa. Kolejne utrudnienia i zmiany w ruchu
Nocne i nielegalne wyścigi motocyklowe w Warszawie
Nocne, nielegalne wyścigi motocyklowe utrudniają życie mieszkańcom stolicy. Ci skarżą się na hałas, który uniemożliwia sen i na brak rekcji policji. Do wyścigów ma dochodzić m.in. na Mokotowie, Pradze Południe i Ursynowie.
- To jest tak nieprawdopodobny hałas, że nie da się go znieść - mówi zniecierpliwiona mieszkanka Mokotowa, Sylwia Pawlak.
Czytaj także: Wypił butelkę wódki i zasnął w autobusie. Nastolatka znalazł kierowca
- To jest doświadczenie, którego naprawdę nikomu nie życzę, bo ma się wrażenie, że ten motor przejeżdża centralnie przez mózg. Jeszcze osiedla są zbudowane w taki sposób, że tworzą akustycznie aktywne miejsca. To jest po prostu nie do wytrzymania. Nawet, jak mieszka się kilkaset metrów od tych ciągów, na których odbywają się te wyścigi - wskazuje Sylwia Pawlak.
Apel do straży miejskiej
W związku z brakiem reakcji służb na tego typu zachowania interpelację do władz stolicy złożyła miejska radna, Agata Diduszko-Zyglewska.
- Warszawa ma własną służbę porządkową - ma straż miejską. Skoro policja nie działa w tej sprawie, to nie mam wątpliwości, że powinna tutaj wkroczyć straż miejska i poważnie zająć się tym problemem - zauważa Agata Diduszko-Zyglewska.
Na razie interpelacja miejskiej radnej pozostała bez odpowiedzi.
Zobacz zdjęcia: Patodeweloperka na ulicy Śródziemnomorskiej