Na stronie stołecznej straży miejskiej opisano sytuację, w której brała udział jedna z funkcjonariuszek po służbie. W sobotę, 21 sierpnia, wychodziła z córką ze sklepu przy ulicy Kasprowicza na Bielanach, gdy o mało nie wjechał w nie samochód. Auto z impetem uderzyło w schody, na których stały. Kierowca próbował jechać dalej, ale pojazd zawisł podwoziem na rogu stopnia, a silnik zgasł. Pod autem pojawiła się kałuża benzyny. Mimo to około 60-letni mężczyzna w samochodzie próbował odpalić. Groziło to zapłonem i pożarem. Wówczas do akcji postanowiła wkroczyć strażniczka miejska z V Oddziału Terenowego.
Strażniczka zabrała kluczyki
Kobieta zapytała kierowcę wprost, czy jest pod wpływem alkoholu. Mężczyzna przyznał, że tak. Wówczas strażniczka odebrała mu kluczyki. Wezwała też policję i straż pożarną, która miała się zająć neutralizacją łatwopalnych płynów wyciekających z auta. Sprawca próbował się oddalić, ale czujna strażniczka wraz z przypadkowym przechodniem uniemożliwili mu ucieczkę. Po przebadaniu alko-testem okazało się, że ma 1,5 promila w organizmie.