Wrona imieniem Julia od ponad trzech miesięcy jest uwięziona na Dworcu Centralnym w Warszawie. Ptak nie może znaleźć wyjścia na powietrze i miota się we wnętrzu hali. Ratować próbują go działaczki Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę, jednak uwolnienie zwierzęcia nie jest tak proste, jakby mogło się wydawać. Jak zauważają działaczki, stan wrony pogarsza się z dnia na dzień.
"Nie wygląda dobrze, wygląda na zrezygnowaną, nie zachowuje się tak, jak inne wrony" - martwi się podczas rozmowy z Radiem Eska Magda Dukaczewska z Ptasiego Patrolu i dodaje, że ptak został uwięziony w nieprzyjaznym dla niego środowisku.
"Jeszcze niedawno mogliśmy spotkać na dworcach gołębie, które sobie radziły, ale one mają takie uwarunkowania siedliskowe. One zakładają gniazda w różnych niszach, potrafią zrobić to np. w garażu podziemnym, ale wrony zakładają je wysoko na drzewach, dlatego dla Julii musi to być niezwykle stresująca sytuacja. Nie ma tu żadnego drzewa, jest wiele hałasu i reklam" - dodaje.
Romeo i Julia na warszawskim Dworcu. Ptaki widują się tylko przez szybę
W hali dworcowej brakuje pożywienia i wody, na szczęście znalazły się osoby, które zwróciły uwagę na zagubionego ptaka i postanowiły mu pomóc. Jedna z mieszkanek stolicy szczególnie zainteresowała się niedolą Julii. To właśnie ona zauważyła, że uwięzioną wronę odwiedza "ptasi Romeo".
"Jesteśmy zdania, że ptak cierpi, tym bardziej, że pani dokarmiająca ptaka widuje za szybą jej partnera codziennie. Opowiadała nam, że ptaki potrafią siedzieć bardzo blisko siebie przy szybie, jest on widywany też na dole, on cały czas tutaj przylatuje i czeka na nią od trzech miesięcy" - tłumaczy Magda Dukaczewska.
Mieszkanka, która dokarmia ptaka tłumaczy w rozmowie z Radiem Eska, że wronę najczęściej można zobaczyć na prawej stronie okna wychodzącego na Marriott. To tam często spotyka się ze swoim partnerem, jednak wrony zawsze dzieli szyba.
"One wtulone w tę szybę tak na siebie patrzą. Właśnie rozpoczął się ten okres, gdy tworzą one gniazdka, a szare wronki są takie, że łączą się w pary na całe życie" - mówi mieszkanka.
"Po tym jak ją raz zobaczyłam, gdy przelatywała, zaczęłam ją obserwować, zawsze coś przy sobie miałam, chociaż mała buteleczkę z piciem, by jej nalać. Niektórzy ludzie też mają dobre serce, bo na dole zrobili małą kałużę z wodą dla wrony" - dodaje.
Działaczki próbują uwolnić wronę
Fundacja wraz z mieszkanką opiekującą się Julią podejmowała już różne próby oswobodzenia ptaka z dworcowej hali. Kilkukrotnie na miejscu był ekopatrol straży miejskiej, jednak nigdy nie zaoferował realnej pomocy wronie. Działaczki jednak nie poddają się i cały czas prowadzą rozmowy z zarządzającym budynkiem PKP. Udało im się wynegocjować podjęcie działań przez administrację, która postanowiła uchylić okna na kilka godzin, by spróbować oswobodzić wronę.
"Dobrze, że zaistniała opcja otwarcia okien, ale są to okna uchylne, a więc nie wiemy, na ile szpara będzie szeroka i czy wrona się zorientuje, że może ona wylecieć. Jeśli to nie zadziała, podejmiemy inne działania. Rozmawiamy z administracją, może ona zostawić też otwarte te podwójne drzwi automatyczne" - mówi Magda Dukaczewska z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę.
Okazało się, jednak, że i to rozwiązanie nie jest tak proste, a ptak ma trudności z odnalezieniem wyjścia przez wąską szparę. Jak zapowiada fundacja, w kolejnych dniach planuje nadal obserwować ptaka i kontynuować jego dokarmianie. Planuje także kolejne działania, które mają doprowadzić do uwolnienia Julii i jej wyczekanego spotkania z jej partnerem. Na poniedziałek zaplanowano następne spotkanie z administracją, jak zaznaczają działaczki, ta współpraca przebiega coraz lepiej.
Tak wygląda wrona uwięziona na Dworcu Centralnym