Projekt wykonany, ale nikogo nie zachwyca... Ścieżka do lasku na Kole pozostawia wiele do życzenia - uważa autor projektu zgłoszonego do budżetu obywatelskiego. Zdaniem Krzysztofa Krzemińskiego wykonana pod koniec roku trasa nie zgadza się ani z pomysłem, ani z przetargiem.
- Mieszkańcy, którzy chodzą tą ścieżką, właściwie już widzą, że ta ścieżka się rozlatuje. A to są dopiero dwa-trzy miesiące od zakończenia realizacji tego projektu - mówi.
Ścieżka ma też kończyć się w innym miejscu niż planowano. Brakuje też zabezpieczeń przed wjazdem samochodów. - Urząd Dzielnicy wykonał około 500 m tej ścieżki. Jeżeli chodzi o brakujący odcinek, on jest dość kluczowy, ponieważ dowiązuje ścieżkę do ulicy Ostroroga, gdzie są główne ciągi piesze - dodaje.
Urząd dzielnicy odpowiada, że trasa musiała zakończyć się w innym punkcie, tj. pomiędzy działkami. - Teren po opadach jest bardzo nasiąknięty wodą, są ogromne kałuże i przed budową należałoby wykonać odwodnienie tego terenu. Więc to jest całkowicie inna inwestycja - tłumaczy Tomasz Keller z Urzędu Dzielnicy Wola. Urząd nie zgadza się też z oceną jakości wykonania przejazdu. Przed samochodami wjazdu ma strzec znak "ślepa uliczka". - Jedyne samochody, które się poruszają tamtą drogą, to są samochody techniczne państwowych kolei. One wzdłuż torów muszą się poruszać, ale to w żaden sposób nie koliduje ze ścieżką - dodaje Keller.
Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie, (po interwencji Radia ESKA), już w środę pojawią się słupki. Później znak może zmienić się w zakaz wjazdu.