Strażnicy miejscy pomagają zdezorientowanym uchodźcom i uchodźczyniom
Kiedy pociąg z Ukrainy dojeżdża do Warszawy, dla jednych to koniec, dla innych – początek dalszej podróży. Większość umówiła się już ze znajomymi, ale niektórym padły baterie w telefonach lub po prostu nie mieli w Polsce zasięgu. Warszawscy strażnicy miejscy właśnie na takie osoby zwracają szczególną uwagę. Pomagają zanieść dzieci i bagaże do ogrzewanej hali Dworca Wschodniego, wskazują punkt informacyjny, w którym można uzyskać niezbędne informacje i otrzymać pomoc. Straż Miejska opisuje kilka takich sytuacji. Na stołecznym dworcu kolejowym strażnicy spotkali kompletnie zagubioną kobietę z dwójką dzieci i bagażami. "Nikt na nią nie czekał. Nie była nawet pewna, w jakim jest mieście" - przekazali strażnicy. Okazało się, że uciekła z Kijowa. Jej mąż pozostał tam i walczy w obronie miasta. Poinformowała mieszkającego w Poznaniu brata o wyjeździe do Polski. Niestety, po przekroczeniu granicy jej telefon przestał działać. Spodziewała się, że na peronie w Warszawie będzie czekał na nią brat, jednak nikogo nie było. Na pomoc ruszyli strażnicy, którzy szybko zorganizowali dla niej i dzieci ciepły posiłek.
Polecany artykuł:
Skontaktowali się też z bratem Ukrainki, który nie spodziewając się jej przyjazdu tego dnia, był jeszcze w Poznaniu. Gdy dowiedział się, że siostra już jest w Polsce, zdecydował się na natychmiastowy przyjazd do stolicy. "Aby kobieta mogła kontaktować się z nim oraz innymi osobami w Polsce, funkcjonariusze zorganizowali dla niej nową kartę SIM. Rodzeństwo spotkało się około 22.30" - poinformowała Straż Miejska.
Ból z powodu stresu
Do kolejnej sytuacji doszło na Dworcu Wschodnim, gdzie działają strażnicy Ulicznego Patrolu Medycznego z uprawnieniami ratowników medycznych. "Wezwano nas do punktu informacyjnego około godziny 9 rano. Tłumaczka wyjaśniła nam, że około 40-letni mężczyzna skarży się na ból poniżej żeber" – opowiada st. insp. Beata Wąsowska. Funkcjonariusze zajęli się mężczyzną, przeprowadzili wywiad i zbadali. Wszystko wskazywało na to, że przyczyną dolegliwości mężczyzny jest ogromny stres. Zaproponowali, że na wszelki wypadek wezwą karetkę. Na mężczyznę czekała jednak rodzina, która przyjechała samochodem. Gdy mężczyzna uspokoił się i odpoczął, dolegliwości minęły. Pojechał do tymczasowego domu.
Uciekinierka musiała wrócić do kraju
Patrol nie zdążył wyjść z hali dworcowej, gdy do strażników podeszła zapłakana kobieta. "Dopiero co przyjechała do Warszawy, ale gdy wysiadła, zadzwonił jej telefon. Dowiedziała się, że musi wracać do domu, aby pochować syna, który poległ w walce z najeźdźcami. Również nią zaopiekowali się funkcjonariusze Ulicznego Patrolu Medycznego" - przekazała Straż Miejska.
Strażnicy miejscy o pomocy uchodźcom
Jak zaznaczają strażnicy, większość uchodźców nie wymaga poważniejszej pomocy. Czasem wystarczy spokojna, pełna zrozumienia rozmowa, ale nie zawsze tak jest.
"Jeden z mężczyzn w wieku około 50 lat uskarżał się na ból kręgosłupa. Być może był on efektem długotrwałej wędrówki z bagażami lub stania przez dłuższy czas w pociągu. W tym wypadku niewiele możemy pomóc. Doraźnie ból złagodził środek w aerozolu. Podobny jest stosowany przez sportowców, ale konieczny jest też kontakt z lekarzem, prześwietlenie" – wyjaśnił st. insp. Mariusz Pielat z tego samego Ulicznego Patrolu Medycznego.
Ten sam spray pomógł innemu mężczyźnie, który zgłosił się do strażników z urazem stawu skokowego. Po badaniu ratownicy stwierdzili, że nie doszło do złamania ani zwichnięcia stawu. Po zaaplikowaniu aerozolu i opatrzeniu bandażem mężczyzna mógł ruszyć w dalszą drogę.
Źródło: PAP / strazmiejska.waw.pl
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!