Do zdarzenia doszło we wtorek wieczorem w pobliżu drogi gruntowej w Waplewie w gminie Olsztynek. Według relacji wędkarza, który powiadomił służby, kierowca jechał sam i wysiadł z tonącego auta o własnych siłach.
"Po przyjeździe na miejsce strażacy stwierdzili w jeziorze samochód hyundai terracan, który był około siedmiu metrów od brzegu. Auto znajdowało się 10 cm pod lustrem wody. Było puste i miało otwartą klapę bagażnika" - przekazał PAP bryg. Tomasz Sobkiewicz z olsztyńskiej straży pożarnej.
Dla pewności płetwonurkowie zeszli pod wodę, żeby sprawdzić, czy w pojeździe lub w jego pobliżu nikogo nie ma. Potem wyciągnęli auto na brzeg i przekazali policji. W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z dwiema łodziami i OSP z kolejną łódką.
Jak podała policja, kierowca zaraz po wydostaniu się na brzeg uciekł z miejsca zdarzenia. Świadek zapamiętał rysopis mężczyzny, na podstawie którego policjanci rozpoczęli poszukiwania.
Funkcjonariusze napotkali poszukiwanego kilka kilometrów dalej. Na widok policji mężczyzna zaczął uciekać w kierunku pola porośniętego zbożem.
"Po przeszukaniu pola uprawnego policjanci znaleźli leżącego na ziemi, przemoczonego mężczyznę, który był agresywny i stawiał czynny opór. Zakuli go w kajdanki i doprowadzili do radiowozu w celu wykonania z nim dalszych czynności" - przekazał PAP podkom. Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej policji.
Według policji od 41-letniego mieszkańca Warszawy wyczuwalna była silna woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało obecność prawie 2 promili alkoholu w jego organizmie. Kierowca stracił prawo jazdy i będzie odpowiadał przed sądem za jazdę po alkoholu.