Tragiczny wypadek pod Warszawą (15.05.2025)
Do tragicznego wypadku doszło w czwartek nad ranem na drodze S2 w pobliżu Konotopy w woj. mazowieckim. W zderzeniu busa z TIR-em zginęło pięć osób, a trzy zostały ranne. Prok. Skiba przekazał, że do pruszkowskiej prokuratury rejonowej nie wpłynęły jeszcze dokumenty dotyczące tego zdarzenia. Dodał, że cały czas trwa dokumentowanie istotnych okoliczności związanych z wypadkiem.
- Wstępna kwalifikacja, jaka jest brana pod uwagę, to kwestia spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, która skutkowała śmiercią wielu osób. Czyn ten zagrożony jest karą od dwóch do dwunastu lat więzienia - powiedział prokurator.
Potwierdził, że w wypadku zginęło pięć osób: trzy kobiety i dwóch mężczyzn. Wszystkie osoby poza kierowcą to obywatele Polski. Trzy osoby zostały ranne - kierowca, obywatel Litwy i dwie kobiety. Śledczy ustalili, że osoby te podróżowały z Pomorza, z okolic Gdyni i Gdańska w kierunku Tuszyna. - Byli to właściciele stoisk handlowych i jechali po towar - wyjaśnił rzecznik prokuratury. Zaznaczył, że jeszcze nie potwierdzono tożsamości dwóch ofiar śmiertelnych - kobiety i mężczyzny. Natomiast ranne osoby trafiły do warszawskich szpitali.
Czytaj również: Tragiczny wypadek pod Warszawą. Pięć osób nie żyje, trzy zostały ranne
Prokurator o tragicznym wypadku na S2
Prok. Skiba przekazał też, że badania krwi kierowcy wykazały, że był on trzeźwy. Zaznaczył, że w oględzinach miejsca wypadku brał udział biegły z zakresu ruchu drogowego. - Wstępne ustalenia wskazują na to, że doszło do najechania busa na tył stojącej ciężarówki z naczepą. W ostatniej chwili kierowca busa, chcąc ratować sytuację, odbił kierownicą, co spowodowało, że nie doszło do czołowego zderzenia. Ale została ścięta prawa część pojazdu, w której siedzieli pasażerowie - powiedział.
Potwierdził też, że zginęły osoby siedzące po prawej stronie busa. - Wiemy, że ten pojazd był przystosowany do przewozu osób. Na tym etapie nie jestem w stanie potwierdzić, czy wszystkie osoby miały pasy i czy były nim przypięte - zaznaczył.
Rzecznik prokuratury przekazał, że prawdopodobnie kierowca mógł zasnąć i w ostatniej chwili, przed czołowym zderzeniem, ocknąć się i "wykonać manewr obronny, chroniący kierowcę i osoby siedzące po jego stronie". Śledczy ustalili, że wedle zapewnień kierowcy stojącej ciężarówki, był wystawiony trójkąt i włączone światła awaryjne. Kierowca zatrzymał się, bo myślał, że coś oderwało się albo coś zepsuło się w aucie.
W tej chwili nadal przesłuchiwani są świadkowie, a - jak zaznaczył prok. Skiba - czynności procesowe z kierowcą zostaną przeprowadzone w piątek. - W dniu dzisiejszym nie było to możliwe, gdyż jest on ranny m.in. w głowę i jest pod silnym działaniem środków przeciwbólowych. Jest duże prawdopodobieństwo, że prokurator podejmie decyzję o przedstawieniu zarzutów, natomiast trudno teraz mówić jakich - dodał.
Sekcje zwłok ofiar wypadku będą przeprowadzone w przyszłym tygodniu. - Liczymy też na szybką możliwość przesłuchania pozostałych rannych - zaznaczył.
Czytaj również: Tragiczny wypadek pod Warszawą. InPost dementuje informacje o udziale swojego busa
Napad na ochroniarza w Biedronce - zobacz zdjęcia: