Maniek jest synem Helgi i kuzynem urodzonej w marcu Mani. Razem ze swoimi mamami młode wielbłądy przebywają na wybiegu kwarantannowym, z dala od zwiedzających. - Jak maluchy podrosną, to zapewne całe towarzystwo wróci na wybieg ekspozycyjny. Na razie możecie tam oglądać tylko Józefinę, ale prosimy o cierpliwość i wyrozumiałość – informuje stołecznego zoo.
Maniek zaskoczył wszystkich bardzo jasnym kolorem wełny. - Wreszcie mamy w stadzie prawdziwego blondyna, chociaż z wiekiem to może się oczywiście zmienić – przekazało zoo.
Wielbłądy w warszawskim zoo to baktriany, czyli wielbłądy dwugarbne. W stanie dzikim zamieszkują stepy Mongolii i Chin. Różnią się od wielbłąda jednogarbnego (dromadera), mniejszymi nogami, tęższą budową ciała i bardziej obfitą sierścią.
Nie straszne są im warunki pustynne. Ich nozdrza mogą się otwierać i zamykać, chroniąc przed wdychaniem piasku, a gęste i długie rzęsy chronią przed sypiącym w oczy piaskiem. Dwa garby służą do magazynowania tłuszczu pozyskanego ze zjadanych roślin. Wielbłąd potrafi oszczędzać wodę, a kiedy jest okazja, może jej wypić jednorazowo prawie 60 litrów. Gęste futro chroni go przed temperaturą, która spada zimą poniżej 30 stopni Celsjusza.
Dziko żyjące baktriany są gatunkiem krytycznie zagrożonym. Największym wrogiem dzikich wielbłądów dwugarbnych jest działalność człowieka: polowania, wypas zwierząt hodowlanych, grabież naturalnych siedlisk i krzyżowanie z wielbłądami udomowionymi.