Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze rozpoczęło zbiórkę podpisów pod petycją o powołanie konsultacji społecznych w sprawie nocnego zakazu sprzedawania alkoholu w Warszawie. Przypomnijmy, że niedawno podobne regulacje wprowadziły władze Krakowa. W stolicy pomysł nadal natomiast budzi skrajne emocje.
Będzie nocny zakaz sprzedaży alkoholu w Warszawie?
- Generalnie z pomysłem wyszliśmy jako stowarzyszenie Miasto Jest Nasze razem ze stowarzyszeniem Porozumienie dla Pragi we wrześniu zeszłego roku. Wystosowaliśmy razem taką petycję do Rady Miasta, żeby się zajęła tym tematem, natomiast stało się tak, że w marcu tego roku, właściwie bez podjęcia jakiejkolwiek dyskusji, odrzucili ten pomysł. Postanowiliśmy się jednak nie poddawać ponieważ widzimy, że jest poparcie dla tego pomysłu wśród warszawiaków. Naszym pomysłem jest to, żeby skłonić władze miasta do rozmowy z mieszkańcami na ten temat - mówi Bartosz Kozłowski reprezentujący stowarzyszenie.
Jak również podkreślił aktywista, wspomniana zbiórka podpisów ruszyła w zeszłym tygodniu. Zainteresowanie osób, które chciałyby z nią pomóc, jest spore. Docelowo stowarzyszenie chce zgromadzić na papierze 1 tys. podpisów, najlepiej w miesiąc.
- Chodzi nam o to, żeby ograniczyć sprzedaż alkoholu na terenie Warszawy w godzinach od 22:00 do 6:00 rano. Tutaj chciałbym też podkreślić, że ten pomysł nie dotyczy na przykład lokali gastronomicznych, bo dla nas to jest zupełnie okej. Jeżeli ktoś chciałby na przykład w środę imprezować, to ma do tego miejsca, może to robić w domu, może to robić w jakimś lokalu. Natomiast chcielibyśmy właśnie ograniczyć to wychodzenie z domu o 1:00 nad ranem w czwartek po kolejne piwo, wino i tak dalej. Wyobraźmy sobie na przykład, jakie jest prawdopodobieństwo, że ja w ten czwartek o 1:00 w nocy wyjdę do sklepu po marchewkę - właściwie jest to nieprawdopodobne. Tak więc wyjście o tej pierwszej w nocy w czwartek... No coś jest nie w porządku z taką potrzebą. Naszym zdaniem należy to po prostu ograniczyć - zaznaczył.
Czytaj również: Najbogatsze gminy w województwie mazowieckim. Warszawa poza podium
Kozłowski podkreślił także, że są dwa rodzaje mieszkańców, którzy mają problem z nocną sprzedażą alkoholu. - Jedni to są tacy, którzy mieszkają obok tych sklepów i po prostu nie znoszą tego. Na przykład chcą wyjść w nocy z psem, a pod blokiem jest już brudno, głośno i tak dalej. Ludzie są po prostu umęczeni, mają prawo do tego, żeby odpocząć sobie po ciężkim dniu w pracy. Drugi rodzaj głosów, który się pojawia, to są osoby, które są zaniepokojone zdrowiem osób, które nie radzą sobie z alkoholem, które są uzależnione. Tak jak powiedziałem, jeżeli ktoś wychodzi o 1:00 w nocy, żeby się dopić, no to nie jest to zdrowa czynność. Wiele osób mówi właśnie o tym, że on na przykład nie ma z tym problemu, bo by w życiu w życiu nie wpadł na to, że będzie o 1:00 w nocy wychodził do sklepu po alkohol, ale jeżeli ktoś musi to zrobić, to lepiej w takim razie to ograniczyć - zaznaczył i dodał, że mniej nocnych wezwań służb miejskich pod sklepy alkoholowe to więcej możliwości działania policji i straży miejskiej w innych miejscach, gdzie będą potrzebni.
- Temat powstania "melin" się pojawia, natomiast trochę w to nie wierzę, tym bardziej, że możliwości zakupu będą tylko w taki bardziej cywilizowany sposób. Natomiast jeżeli pada argument, że jeśli zostanie wprowadzony zakaz sprzedawania alkoholu nocą, to powstaną miejsca, w których prawo będzie łamane, to też nie jest dla mnie argument. Po prostu od tego są służby, żeby prawo nie było łamane - stwierdził.
Co na to mieszkańcy Warszawy?
Nasz reporter postanowił zapytać o zdanie mieszkańców Warszawy, których spotkał przy ul. Grochowskiej. - Już się z tym spotkałem, bo jestem z Wołomina i w Zielonce na przykład jest zakaz sprzedaży alkoholu od 22:00 do 6:00 rano. Natomiast moim zdaniem to nic nie zmieni, dlatego że ci, co będą chcieli, to i tak sobie gdzieś ten alkohol kupią. Przypominają mi się za to czasy lat 70-tych, 80-tych, gdzie kwitły meliny. Obawiam się, że po wprowadzeniu zakazu może się pojawić rozkwit właśnie tego typu handlu - stwierdził jeden z przechodniów.
- Wróci pokątne sprzedawanie, tak jak przed laty było. Także uważam, że bez sensu jest wprowadzanie tego zakazu - dodał kolejny.
- Byłoby to spore utrudnienie, gdyby nocą nie można było kupić alkoholu. Szczególnie dla studentów jeśli, mówiąc kolokwialnie, ciągną melanż przez kilka dni, no to wiadomo, że dla nich to byłoby duże utrudnienie, aczkolwiek jeśli ludzie podchodzą już w trochę bardziej dojrzały sposób, nie bawią się przez cały czas, no to mi się wydaje, że zrobią większe zakupy w ciągu dnia i tyle - zaznaczyła kolejna osoba.
Głos z ratusza
A co o sprawie sądzi Jakub Leduchowski, zastępca rzecznika prasowego urzędu m. st. Warszawy?
- Pytania o zmianę zasad sprzedaży alkoholu należy kierować do radnych, bo to Rada Miasta jest organem uprawnionym do podejmowania decyzji w tym zakresie. Z pewnością ta kwestia jest bardzo złożona - wśród samych mieszkańców są zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy dodatkowych ograniczeń. Jedni oczekują swobody i możliwości zabawy, zwłaszcza w sezonie imprez plenerowych. Otrzymujemy wnioski o utworzenie kolejnych miejsc, w których picie napojów alkoholowych byłoby dopuszczone - tak jak na Bulwarach Wiślanych czy na plaży Poniatówka. Natomiast inni na pierwszym miejscu stawiają ciszę oraz spokój. Każdy ma swoje racje. Nie zapominajmy też o przedsiębiorcach, dla których sprzedaż alkoholu to źródło dochodu. Warto mieć też na uwadze skutki takiej decyzji, jakakolwiek by ona nie była. Jednym z nich będzie bez wątpienia pojawienie się miejsc, gdzie alkohol - i to zapewne wątpliwej jakości - będzie można kupić nielegalnie. Ten problem pojawił się na przykład w miastach, w których takie ograniczenie zostało już wprowadzone. Z pewnością aspekt ten lepiej mieć pod kontrolą i skupić się na zapewnieniu kultury spożywania alkoholu, ograniczaniu hałasu i zapewnianiu bezpieczeństwa. Jeżeli do miasta wpłynie wniosek o przeprowadzenie konsultacji społecznych, to na pewno zostanie on rozpatrzony zgodnie z procedurą, jednak pytania o decyzję należy kierować do radnych - powiedział Leduchowski.
Autor: Michał Rawa
Zobacz, jak wyglądał Warszawski Dzień Zwierząt 2023: