Pożar wybuchł w nocy z piątku na sobotę około godziny 2.00. W ogniu stanęły namioty protestujących ustawione przed Sejmem. Pożar zauważył patrol policji, pozostałe służby na miejsce wezwało wojewódzkie centrum powiadamiania ratunkowego.
— Do bardzo niebezpiecznego zdarzenia doszło pod sejmem. Policjanci pełniący nocną służbę zaobserwowali ogień w namiocie, w tym samym czasie otrzymaliśmy również zgłoszenie z WCPR. Funkcjonariusze wybudzili trzech mężczyzn, a następnie wyprowadzili ich w bezpieczne miejsce — informuje Komenda Stołecznej Policji.
Spaleniu uległo pięć z siedmiu namiotów. — W trakcie naszych działań zabezpieczono 11 butli z gazem. Najważniejszą informacją jest jednak to, że dzięki szybkiej reakcji policjantów nikomu nic się nie stało. Czynności trwają — dodaje policja.
Namiotowe miasteczko, skupiające protestujących przeciwko rządom PiS, stoi naprzeciwko gmachu Sejmu na skwerze imienia François Mitterranda. Jak piszą organizatorzy na Facebooku miasteczka, jest to "jedyne w Polsce miejsce, gdzie non stop 24 godziny na dobę, 365 dni w roku" broniona jest demokracja, konstytucja i prawa człowieka.