wypadek

i

Autor: TOMASZ RADZIK / SUPER EXPRESS; Facebook / Miejski Reporter

Z Warszawy

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Żona ofiary zabrała głos, padły poruszające słowa

2024-11-15 11:28

W połowie września na stołecznej Trasie Łazienkowskiej doszło do wstrząsającego wypadku. W zdarzeniu zginął 37-latek, a jego najbliżsi trafili do szpitala. Dwa miesiące po tragedii głos zabrała żona mężczyzny, która doceniła otrzymaną pomoc, ale również podzieliła się bolesnymi wspomnieniami z dramatycznego wieczora.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie

Do wypadku na wysokości Torwaru doszło w nocy z 14 na 15 września. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.

Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta. Do szpitala trafiły trzy osoby z niego: kierująca 37-letnia kobieta oraz dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Pod opiekę lekarzy przewieziono także kobietę, która jechała volkswagenem.

Jadący tym samochodem trzej mężczyźni byli pijani. 22-latek miał we krwi ponad dwa promile alkoholu, 27-latek i 28-latek po ponad promilu. Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia - to prawdopodobnie właśnie Łukasz Ż., którego zatrzymano w Lubece w Niemczech i który został już sprowadzony do Polski.

Czytaj również: Łukasz Ż. jest już w areszcie w Warszawie. W piątek ma trafić do prokuratury

Żona ofiary wypadku: Chciałabym, żeby sprawca zobaczył moje oczy

Dwa miesiące po zdarzeniu żona zmarłego 37-latka opowiedziała o swoich dramatycznych doświadczeniach w rozmowie z "Czarno na białym" TVN24. - Wracaliśmy z uroczystości rodzinnej. Posadziliśmy dzieci w fotelikach. Rafał usiadł z tyłu, pomiędzy nimi. W trakcie podróży zasnął, nie chciałam go budzić, chciałam, żeby się wyspał - mówiła.

Niewiele brakowało, by rodzina spokojnie dotarła do domu. Niestety, niedaleko celu na ich samochód najechał rozpędzony volkswagen. - Przebudziłam się dopiero w szpitalu. Nie pamiętam, czy to była niedziela, czy poniedziałek. Nie pamiętam pierwszego półtora tygodnia. Jak zaczęłam być świadoma, zapytałam o rodzinę. Od psychologa dowiedziałam się o mężu - dodała kobieta.

Żona 37-latka nie ukrywa, jak trudny był dla niej ostatni czas. Do sprawcy całego zdarzenia ma ogromny żal. - Chciałabym spojrzeć mu w oczy. Chciałabym, żeby zrozumiał, że skrzywdził nie robota, a człowieka. Chciałabym, żeby zobaczył moje oczy, które cały czas się szklą. Chciałabym, żeby zdał sobie sprawę, że skrzywdził wielu ludzi, bo nas jest ogrom, i wszyscy cierpią po stracie mojego Rafałka - podkreśliła w rozmowie z TVN24.

Obecnie kobieta skupia się na tym, by podtrzymać pamięć o zmarłym mężu, szczególnie u swoich małych dzieci. Jest przy tym pełna wdzięczności dla tych, którzy po tragedii postanowili jej pomoc, zarówno bezpośrednio, w domu, jak i finansowo.

Piaseczno: Policja zatrzymała pijanego kierowcę dwa razy w niecałą godzinę - zobacz zdjęcia:

Łukasz Ż. po wypadku na Trasie Łazienkowskiej zadzwonił do matki ofiary. "Uciekam do Hiszpanii"