Historię opublikowała na swojej stronie warszawska Straż Miejska.
Z soboty na niedzielę, tuż przed północą, patrol policyjno-strażniczy został wezwany do jednego z mieszkań na Pradze-Południe. Roztrzęsiona kobieta powiedziała operatorowi numeru alarmowego, że zabarykadowała się w łazience w obawie przed agresywnym konkubentem.
Niedługo wcześniej partner miał ją dusić, policzkować i uderzać jej głową o podłogę.
Parę minut później na miejscu funkcjonariusze zastali pobudzonego mężczyznę, od którego wyraźnie czuć było alkohol. 40-latek próbował wyrzucić interweniujących z mieszkania, był wulgarny i wygrażał zarówno mundurowym, jak i przestraszonej partnerce. Na miejsce awantury przybyła jako wsparcie jeszcze jedna policyjna załoga. Dopiero wtedy udało się ostudzić temperament gospodarza.
Mężczyzna został zabrany do policyjnej izby zatrzymań, a po spisaniu zeznań poszkodowanej rodzinie założono Niebieską Kartę.
Gdy wydawało się, że interwencja jest już zakończona i funkcjonariusze szykowali się do wyjścia, dochodząca powoli do siebie zgłaszająca przypomniała sobie, że zatrzymany mężczyzna jest zakażony koronawirusem.
Potwierdził to test wykonany przez obecnych na miejscu ratowników pogotowia. Mundurowi biorący udział w interwencji musieli zastosować się do procedury wymaganej w takich przypadkach.
Polecany artykuł: