wydarzenia

Zagrożenie powodziowe. Konferencja premiera Donalda Tuska

Premier Donald Tusk i minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak wzięli udział w odprawie ze służbami w Nysie w związku z zagrożeniem powodziowym. Wieczorna odprawa odbyła się w siedzibie Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. - Prognozy nie są optymistyczne - ocenił premier, w czasie konferencji prasowej.

Spis treści

  1. Zagrożenie powodziowe. Konferencja premiera
  2. Głuchołazy - najtrudniejsza sytuacja powodziowa
  3. Powódź z 1997 roku

Zagrożenie powodziowe. Konferencja premiera

Szef rządu zaznaczył, że niż genueński, który odpowiada za aktualną sytuację w pogodzie jest nieprzewidywalny, prognozy "nie są optymistyczne", a noc będzie "dramatycznym wyzwaniem". "Gdybyśmy tylko mierzyli sumę opadów, to można by porównywać ten rok z powodziami z 1997 i 2010 r. Są miejsca, gdzie suma opadów jest obecnie większa niż w tamtych krytycznych latach" - powiedział premier.

Donald Tusk zwrócił się do mieszkańców zagrożonych zalaniem terenów. "Chcemy gorąco poprosić wszystkich, którzy mieszkają w tych miejscach, gdzie woda podchodzi coraz wyżej, którzy czują się zagrożeni, żeby w sposób zdyscyplinowany podporządkowywali się poleceniom i prośbom straży pożarnej i policji. Chodzi tu przede wszystkim o ewakuację z miejsc, które są naprawdę zagrożone" - powiedział premier.

Z przekazanych mu przez strażaków informacji wynika, że miejscowości, w których trudno przekonać mieszkańców do opuszczenia domów. "A za godzinę, może za pięć godzin ewakuacja nie będzie możliwa" - zastrzegł. Podkreślił, że służby są do tych działań przygotowane, na osoby ewakuowane czekają autokary. "Bardzo proszę, by nie ryzykować i współpracować ze strażą i policją. Oszczędzamy czas, gdy ludność cywilna współpracuje w sposób harmonijny ze służbami" - dodał.

Premier powiedział też, że kiedy wody opadną, służby zostaną z ludźmi. "W 1997 r. ludzie zostali bezradni, z dramatem, zalanymi wodą i błotem domami. Ludzie nie mogą zostać sami po dramatycznych wydarzeniach, wydaliśmy dyspozycje w tej sprawie" - podkreślił Donald Tusk.

Głuchołazy - najtrudniejsza sytuacja powodziowa

- Zobaczymy jaka jest sytuacja w Głuchołazach, pojedziemy do Głuchołaz, bo tam jest największe infrastrukturalne zagrożenie" - zapowiedział Tusk.

Przypomniał, że "są tam dwa mosty, prowizoryczny i ten w budowie". "Jak tutaj dojeżdżałem do Nysy, to woda dotykała już pierwszego mostu i dochodziło już do spiętrzenia wody" - relacjonował.

"Tam sytuacja jest oczywiście też krytyczna, no bo trudno nawet przyjąć konsekwencje ewentualnego zawalenia się tego mostu prowizorycznego. Nie wiadomo wtedy jak woda popłynie, więc musimy być bardzo skoncentrowani w samych Głuchołazach, też ewentualnie na szybkiej pomocy, jeśli taka będzie potrzeba" - wyjaśnił.

Premier powiedział też, że na razie drogi krajowe generalnie są przejezdne. Zauważył, że "oczywiście jest bardzo dużo lokalnych podtopień". Tusk zwrócił uwagę, że chociaż termin lokalne podtopienie brzmi niegroźnie, to "jednak dla ludzi na miejscu jest to droga pod wodą, czy część wsi, czy część miasta pod wodą".

Tusk mówił też o prognozach pogody dotyczących opadów w Czechach. "Z jednej strony niektóre prognozy mówią o być może malejących opadach, ale te wskazania na wodach czeskich są bardzo niepokojące, więc można się spodziewać, że w wielu miejscach ta woda będzie jeszcze wyżej, znacznie powyżej stanów alarmowych" - poinformował.

Powódź z 1997 roku

"Należy się spodziewać mniejszej skali (powodzi - PAP), jeśli chodzi powierzchnię kraju, natomiast lokalne podtopienia i powodzie błyskawiczne to są fakty i będziemy tego ofiarami przez najbliższe kilkanaście, kilkadziesiąt godzin" - powiedział w sobotę premier Donald Tusk podczas konferencji w Nysie, porównując obecną sytuację z powodziami w latach 1997 i 2010.

"Na pewno jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani do działania - bez porównania lepiej niż w 1997 r. i znacznie lepiej niż w 2010 r." - zapewnił premier. Jak wskazał, od tego czasu powstała bardzo solidna infrastruktura przeciwpowodziowa, "w tym zbiorniki, które chronią Oławę i Wrocław na wypadek bardzo dużej wody".

Tusk podkreślił, że mimo dramatycznie intensywnych opadów, sytuacja jest ciągle nie najgorsza i zbiorniki wciąż mają rezerwy pojemności. "Praca na zbiornikach wymaga pełnej koordynacji. Trzeba będzie czasami spuszczać wodę, częściowo podnosić na niektórych odcinkach, aby cały czas mieć elastyczną rezerwę na wypadek większej wody" - powiedział szef rządu. Jak dodał, najbliższa noc będzie "dramatycznym wyzwaniem dla wszystkich".

Premier odniósł się również do współpracy ze stroną czeską i zarzutów, że zrzuty wody z czeskich zbiorników zwiększają zagrożenie powodziowe w Polsce. "Byłbym ostrożny wobec formułowania takich zarzutów. Mamy wystarczająco dużo problemów z powodu wody z nieba, żeby szukać niepotrzebnych emocji w relacjach z sąsiadami. Współpraca między administracjami rządowymi i wymiana informacji jest pełna. W tej chwili nie mam powodu, by stwierdzić, że jakieś poważne zagrożenia w Polsce wynikają z nieodpowiedzialnego działania strony czeskiej" - zaznaczył.

Tusk skomentował również prognozy czeskich służb meteorologicznych, które są gorsze niż te w 1997 roku, w czasie "powodzi tysiąclecia". "Prognozy, i w Czechach, i w Polsce są korygowane i co jakiś czas się zmieniają. Zdarzenia pogodowe nie są do końca przewidywalne" - stwierdził. Jak podkreślił, należy brać pod uwagę najbardziej wymagający rozwój sytuacji. "Musimy być zmobilizowani na wypadek scenariusza najbardziej negatywnego" - podsumował.

Od kilkunastu godzin na południu województwa opolskiego pogarsza się sytuacja powodziowa. W Głuchołazach i Morowie (powiat nyski) ewakuowano część mieszkańców z zagrożonych zalaniem domostw. Ewakuacji części mieszkańców nie wyklucza wójt gminy Branice, przez którą przepływa rzeka Opawa.

Szef MSWiA brał udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Nysie także w sobotę rano. Przekazał wtedy, że polecił służbom, by były gotowe skupić się na tych miejscach, w których sytuacja będzie najtrudniejsza. "Stan rzeki i prognozy na podstawie tego, co otrzymujemy ze strony czeskiej są cały czas złe, więc na tym koncentrujemy swoją uwagę. Na czterech rzekach w kilku miejscowościach mamy trudną sytuację, potencjalnie grożącą ewakuacjami i zniszczeniami" – zaznaczył.

Zalane Głuchołazy w woj. opolskim (14.09.2024), zdjęcia: