Stresująca sytuacja na Lotnisku Chopina
Kilka dni temu Honorata Skarbek podzieliła się w social mediach trudną sytuacją ze stołecznego lotniska. Przejęta wokalistka opowiedziała, że hala tego dnia była bardzo zatłoczona. Kiedy do rozpoczęcia boardingu zostało jej 10 minut, nagle zauważyła małą dziewczynkę w wieku około pięciu lat.
- Płakała niesamowicie głośno, krzyczała, wołając: "mama, tata", była straumatyzowana, roztrzęsiona - zrelacjonowała piosenkarka. To właśnie ona okazała się jedyną osobą, która usłyszawszy te rozpaczliwe krzyki, podbiegła do dziecka.
Skarbek podkreśliła, że dziesiątki osób w ogóle nie zareagowały na płacz dziewczynki. Kiedy artystka dotarła do dziecka, zaczęła pytać, co się stało, czy się zgubiło. Okazało się, że dziewczynka nie mówi ani po polsku, ani po angielsku, tylko po rosyjsku. Wokalistka nie mogła się z nią porozumieć, dlatego postanowiła zaprowadzić ją do pracowników lotniska.
Artystka z ważnym apelem. Zwraca uwagę na poważny problem
Honorata Skarbek zaapelowała ostatecznie, by zawsze reagować na niepokojące sytuacje, niezależnie od tego, kogo dotyczą. Była bowiem wyraźnie zszokowana, że nikt na lotnisku nie zwrócił uwagi na zagubione dziecko. Podkreśliła, że choć miała tylko 10 minut do boardingu, w ogóle nie myślała o stracie czasu, co budzi jej zdumienie wobec obojętności innych ludzi.