Przez żrący płyn dziecko trafiło do szpitala
Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia. W jednym z bloków przy al. Niepodległości 39-letni Sebastian D. groził 22-letniej sąsiadce, że ją pobije, jak będzie stawiała rowerek dziecka na korytarzu koło swoich drzwi. "Spośród wszystkich sąsiadów dziecięcy jednoślad tylko jemu przeszkadzał" - poinformował policjant.
"Nerwowy sąsiad nie szczędził słów wulgarnych, wykrzykując, w jaki sposób zrobi krzywdę kobiecie i jej dziecku. Po koniec ubiegłego tygodnia mężczyzna spryskał kierownicę oraz ramę dziecięcego rowerka żrącą substancją. Kiedy 4-latek wsiadł na swój mały pojazd, zaczęły go piec rączki. Odruchowo niebezpieczną substancję wtarł w oczy" - wyjawił dodając, że sprawa wymagała interwencji lekarza. "Matka pojechała z dzieckiem na pogotowie. Oczy udało się uratować, ale były bardzo podrażnione" - zaznaczył.
Wskazał, że kiedy kobieta wróciła do domu, po raz kolejny usłyszała groźby od rozwścieczonego mężczyzny. Wtedy o pomoc poprosiła policjantów. Pokrzywdzona powiedział mundurowym, że sąsiad odgrażał się, że w okrutny sposób zabije ją i jej dziecko. "Opowiedziała też, jak oblał rowerek jej synka żrącą substancją, narażając go na utratę zdrowia" - tłumaczył.
Zatrzymany już z zarzutami
"Policjanci zapukali do drzwi agresywnego sąsiada. Nie przyznawał się do przestępstwa. Mając dowody w ręku, funkcjonariusze poinformowali go, że jest zatrzymany. 39-latek powiedział, że nie da się wyprowadzić z mieszkania i sam nie wyjdzie. Wobec czego mundurowi mu pomogli, stosując kajdanki i chwyty transportowe" - podał.
Podkom. Koniuszy przekazał, że zatrzymanie mężczyzny utrudniała jego 42-letnia partnerka, która zaczęła wyzywać policjantów oraz szarpać za mundur. "W trakcie umieszczania podejrzanego w radiowozie kobieta zdjęła zegarek i ostrą częścią bransolety porysowała powłokę lakierniczą. Została obezwładniona i zatrzymana" - powiedział.
"Następnego dnia usłyszała zarzuty znieważenia policjantów, naruszenie ich nietykalności oraz umyślnego uszkodzenia mienia. Przyznała się do przestępstw, po czym wróciła do domu. W najbliższym czasie będzie musiała stanąć przed sądem, który może ją skazać nawet na 5 lat więzienia" - podkreślił.
Polecany artykuł:
Zatrzymany usłyszał zarzuty stosowania gróźb karanych oraz narażenia 4-latka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Decyzją prokuratora wobec mężczyzna zastosowano dozór oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej. "Szybko okazało się, gdzie mężczyzna ma nałożone na niego zakazy. Pierwsze, co zrobił po powrocie do siebie, to stanął przed drzwiami pokrzywdzonej i w akompaniamencie wulgaryzmów, wykrzyczał, że teraz to ją na pewno zabije" - przekazał.
Dodał, że po tym zdarzeniu 39-latek ponownie został zatrzymany i usłyszał kolejny zarzut. Decyzją sądu został wtedy tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Za zarzucane czyny grozi mu do 5 lat więzienia.
Źródło: PAP
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!